Refleksja na temat wpisu w sieci.. Oczy Pana

Zapytałam wczoraj Pana czy często Go zawodzę...
Pytanie sprowokowane komentarzami pod wpisem tu na blogu


Mam zwyczaj aby się bronić przed złymi wspomnieniami, wsadzać je do szufladek w głowie i zamykać na klucz. Więc pomyślałam, że może tak zrobiłam przez ten rok również ze wspomnieniem zupełnie nieświadomie.
I jednak się nie myliłam. Pewnie dlatego, że rzadko się widzimy, pewnie dlatego, że Pan powiedział, że czasu na nauczenie suki wszystkiego mamy dużo i czasami zdaję sobie sprawę, że z czymś celowo powoli idzie do przodu, żeby pochować moje demony, tak raz na zawsze, żeby szufladki w mojej głowie mogły pozostać zamknięte z napisem "nieaktualne"..
Nie miałam żadnej większej wpadki, takiej, która by spowodowała złość Pana.
Jakieś drobne niedociągnięcia z mojej strony, korygowane na bieżąco.
Uczę się, bo przecież ja nie planowałam nigdy w żadnej z opcji, uklęknąć przed Panem Sadystą i prosić o obroże a Pan pierwszy raz ma su przy której na nowo musi dopasować choćby siłę uderzenia.. Może mam kilka procent w sobie z masochistki, a może nie było tego wcale i dopiero się uczę..
A ja przez ten rok.. Zmieniam się.. Tak mówi Pan.
Zmieniam pozytywnie..

Sam zaś wpis
Wszystkie z opisanych spojrzeń znam, choć to smutne w innych okolicznościach poznałam... Nie dlatego, że zawiodłam.
Wracając do spojrzenia mojego Pana..
Zmienia się ich kolor i właściwie gdyby reszta twarzy Pana była zasłonięta, teraz już bym wiedziała jakie emocje przeżywa.
Z troską kiedy oczy robią się bardziej brązowe,
Z radością, kiedy nie tylko się śmieją ale mają zieloną obwódkę,
Surowe kiedy próbuję uciec - są prawie czarne i wtedy to spojrzenie wystarcza, żebym natychmiast poprawiła pozycję i przepraszała grzecznie. Ale to jeszcze nie zawód, jak do tej pory jednak duma, że mi się udało. Dumne są ciemno brązowe z zielonymi akcentami
Skupione, obserwujące są ciemne ze specyficzną głębią a ja wtedy się staram jeszcze mocniej się starać
Więc tak..
Nie zawiodłam jeszcze Pana do tej pory.
Nie wiem jak było by teraz gdyby świat nie spłatał nam psikusa, bo było w planach kilka nowinek o których wiedziałam i pewnie troszkę takich, które były by zaskoczeniem.
Wiem, że kiedyś to się zdarzyć może ale póki co, był tylko czasami mój smutek, bo niemożliwe było wykonanie zadania. A Pan wierzy i ufa, że zaufanie, którym mnie obdarzył jest zasadne... więc często na granicy ale wykonuję zadanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….