Wczoraj po przeczytaniu kolejnych stronic w Bibliotece zadałam pytanie…
Czy skoro nie należę może mnie każdy Wolny traktować jak
niewolnicę, skoro nie określam się jako Wolna. Bo jeśli jest Pan, to problem
znika. Pan oznacza przecież przyjęcie Jego preferencji jak prawa i On ustala
wobec których Wolnych należy przestrzegać protokołu a wobec których być „tylko”
poprawnie grzeczną. To logiczne i łatwe do stosowania. Trudnym jest pozwalać
innym na traktowanie jak niewolnej, jeśli jest się samotną.
Odpowiedź którą dostałam, potwierdziła przeczytane słowa
Formalnie
jeśli nie jest się czyjąś niewolnicą to jest się Wolną. Czyli tylko
Akt i oddanie Panu mogą spowodować, że inni również mogą traktować mnie jak
niewolną.
Wolny bez niewolnicy
jest nadal Wolnym. Niewolnica nie mająca Pana, natomiast nie jest niewolnicą w
realiach ziemskich, tylko również Wolną czy jej to się podoba czy nie.
Czyli… jest Wolną,
która jeśli spotka na swojej drodze odpowiedniego Pana, tej wolności wyrzeknie
się poprzez dobrowolny akt submisji (oddania). Decyzja, która musi być mocno
przemyślana, bo pociąga za sobą bezwarunkowe oddanie, zrzeczenie się praw decydowania
o sobie, oddanie władzy w ręce Wolnego. Dlatego tutaj tak ważnym jest proces
poznawania, wspólne rozmowy, obserwacja siebie nawzajem.
Oddając się pod
kuratelę Pana, może niewolna mieć tylko takie prawa, jakie da jej Właściciel.
Ale nie oznacza to niewoli w rozumieniu ziemskim. Przecież oczywistym jest, że
żaden odpowiedzialny Wolny, nie strzeli sobie w stopę, „używając” tylko swojej
własności. Ciąży na Nim obowiązek utrzymania (to też wcześniejsze ustalenia bo
w dzisiejszych realiach życia, dwie osoby pracować raczej powinny), dbania o
rozwój, zapewnienie podstawowych potrzeb i zapewnienie bezpieczeństwa. Postępować tak,
żeby nie podważyć zaufania niewolnej do własnej osoby. Właściwie odpowiada też za
zachowanie swojej niewolnicy… najprościej. Niewolnica jest (powinna być) wizytówką Pana ale żeby nią się stała, Wolny
powinien włożyć wcześniej dużo pracy, cierpliwości w przekazywaniu i nauczanie wartości,
które są dla niego istotne, … żeby taką się stała.
Troska, uwaga
odpowiedzialność … to właściwie jest „pokarm”, który napędza jeszcze mocniejsze
starania ze strony podwładnej, aby mógł z niej i jej postępowania, być dumny. Droga
do osiągnięcia pożądanego pułapu nie będzie nigdy łatwa. Jesteśmy wychowani w zupełnie
innych wartościach i przekonaniach. Same chęci jednej strony nie wystarczą
nigdy aby taki związek był dla obu stron tym czym stać się może. Teoretycznie
niewolna dba o codzienne potrzeby Wolnego, jest dla Niego… Ale. Jeśli Wolny nie
będzie dawał odczuwać, że dba o swoją własność, że jest (lub nie jest)
zadowolony, jeśli nie będzie rozmów i wspólnego spędzania czasu… Nieszczęśliwa
niewolnica to dalej nieszczęśliwa kobieta, a to nie da nikomu (ani sobie)satysfakcji
i spełnienia.
Goreański Wolny w moim
rozumieniu, bez względu na to czy jest właścicielem niewolnicy, czy żyje
samotnie, jest odpowiedzialnym, zrównoważonym, pewnym siebie, prawym mężczyzną. Kimś do kogo można udać się po radę, zapytać,
podzielić wątpliwościami. W rozmowie z kim zawsze kandydatka na niewolną czuje
się bezpieczna.
Czyli skoro wolne
niewolne, są Wolnymi, to w miejscach z protokołem, pełny protokół nie obowiązuje,
tylko zwyczajne bycie grzecznymi ale to powinno obowiązywać w każdym innym
miejscu też.
Ja się spotkałam z dwoma możliwymi scenariuszami - Wolna, ale też czasem bywa, że była kajira zostaje z tytułem kajiry (ale bez Pana, coś w stylu unowned slave). Widzę w tym pewny sens,ale to wciąż jest jej wybór wtedy i tylko ona sama decyduje. To w ogóle jest najtrudniejsza sprawa jeśli chodzi o społeczności mieszane M/s i GL. I jeśli chodzi o sam protokół. Bo Wolna powinna być take tytułowana Mistress. A czasem to oznacza tytułowanie uległej kobiety, tak jakby (w rozumieniu Bdsm) była Dominującą. Ciężko to dograć, jak te społeczności się przenikają.
OdpowiedzUsuńTrudno mianować się Wolną jeśli czuje się niewolnicą.... jest jeszcze jedna furtka, można być niewolnicą miasta, były takowe na Gor, pracowały dla społeczności...
OdpowiedzUsuńNa Gor były i należały do miasta i miasto albo nadzorca sprawował nad nimi piecze. Miały określone role do spełnienia. Na ziemi nie ma miast, które sprawują opiekę nad samotnymi kobietami, czującymi potrzebę aby służyć. Stąd "wolność" do czasu aż znajdą Opiekuna, któremu będą służyć. Ujęte jest to w jasny sposób chociażby tutaj http://gorean.pl/index.php/faq/80-faq-czesto-zadawane-pytania-cz-v-bezpanska-niewolnica
UsuńZgadza się. Ale wciąż w społecznościach Gorean są kajiry, które nie mają Pana w danym momencie, a przyjmują rolę kajiry. Ma to sens również, jeśli już były w takiej relacji i są w trakcie poszukiwania drugiej. W społeczności de facto "opiekę" nad nią przejmuje gospodarz danego miejsca.
UsuńMoże inaczej.
UsuńJeśli społeczność np u Ciebie była by traktowana jako miasto, wtedy te kobiety, które chcą być przez wszystkie zaglądające tam osoby traktowane jak niewolnice..ok. Tylko zobacz jakie to ciągnie za sobą konsekwencje,
Gospodarz stałby się Opiekunem tych będących samotnymi... To mogę zrozumieć jeśli im by to nie przeszkadzało.. Tylko idąc dalej. Czy Gospodarz jest w sanie kontrolować i uchronić je przed każdym, który będąc na czacie postanowi "upolować" dziewczynę, która będzie czuła się tam bezpieczna? Bardziej ufna bo jest wśród "swoich". Czy to da jej szansę na poznanie, obiektywną ocenę, rozmowy z bardziej wyrównanego poziomu? Dokąd nie ma miana niewolnej, może wymagać szacunku, czasu na poznanie, podejmowanie bardziej świadomej decyzji niż wtedy, kiedy "musi" grzecznie chylić głowę przed Wolnym? Mało jest osób mających tą przewagę, że startowała będąc już w kilkuletnim związku, które potrafiły rozmawiać, ustalać, odkrywać pragnienia, uczyć się siebie nawzajem. Kiedy kobieta czuła się bezpiecznie przy partnerze, gdzie oboje znają siebie na tyle mocno, że Prowadzący wie kiedy musi zmienić drogę, kiedy może skrzywdzić. Dlaczego jednocześnie zamykać drogę osobom, które są wstanie schylić głowę tylko przed wybranym przez siebie Wolnym? Bo jak by na to nie patrzeć. Tak samo w BDSM, tak samo w GL to uległa/niewolnica prosi w tym ostatnim "wolnym" kroku. Prosi kogoś, kogo zdążyła poznać poprzez rozmowy, spotkania... Wtedy dopiero to jest świadomy wybór i konsekwencje tego wyboru..
Traktowanie innych, grzeczne i z szacunkiem obowiązywać powinno wszędzie. Powinno obowiązywać wszystkich bez względu jaką rolę chce mieć w danej społeczności
Ale ja się zgadzam z tym, co napisałaś i też uważam, że lepiej przyjąć rolę Wolnej. Ale czasem przyjmują rolę kajiry,tak bywa. Natomiast tak na marginesie nie do końca zgadzam się z tym co napisałaś wcześniej. Gospodarz miejsca nie ma kontrolować ich i chronić przed innymi. Tu bym właśnie widziała niebezpieczeństwo. Kajira jest dorosłą kobietą, i jedyne co może przyjąć to rady.
OdpowiedzUsuńPonadto szacunek powinien być wyjściowy w każdej relacji. Zreszta... Wobec kajiry innego Wolnego, a często Pan odbiera brak szacunku lub rozkazywanie swojej niewolnicy przez kogoś obecnego jako zniewagę wobec siebie. (co w sumie ciekawe)
Tak. Tylko, że kajira, mówiąca o sobie w trzeciej osobie, to dla nieodpowiedzialnych Dominujących, od kilku chwil nazywających siebie Wolnymi, zdobycz zbyt łatwa. Łatwiejsza niż omamienie uległej, która nie musi być wobec każdego "przyjemna i uległa". Tylko z drugiej strony. Zamknięte miejsca, mimo, że często są najlepszym rozwiązaniem, nie pozwalają innym obserwować i zdobywać wiedzę, czy to może jest ich miejsce...
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza w myśl litery goreańskiej. I w realiach stricte goreańskich, książkowwych, sprawa jest prosta. Natomiast w życiu, w Gorean Lifestyle... Już niekoniecznie. Dla mnie np. uległość jest częścią osobowości. Podobnie jak bycie kajirą. Coraz bardziej utożsamiam się z goreańskim stylem życia i, choć aktualnie nie mam Pana, nie jestem w relacji, to właśnie kajirą się czuję. A w każdym razie bliżej mi do określenia siebie kajirą niż Wolną. W sensie: w społeczności goreańskiej źle bym się czuła będąc tytułowaną jak Wolna i korzystając z pełni przywilejów należnych Wolnej osobie, w tym takich jak np, bycie tytułowaną przez inne kajiry, będące nimi rzeczywiście w myśl litery, czyli będące aktualnie w relacji. Dziś miałyby mnie tytułować Mistress, kiedy tymczasem jutro mogę stać się jedną z nich? Na Gor pewnie by tak było, takie były realia, to było powszechne. Tak jak normą było, że kobieta może zostać zniewolona z dnia na dzień wbrew swojej woli. Kobiety urodzone jako Wolne były nawet od początku wychowywane do służby i uległości, uczone tego jak się zachowywać, gdyby zostały któregoś dnia zniewolone. Więc były też na to przygotowywane. Ale tutaj, na ziemi, jeśli o mnie chodzi, to nieee... Tutaj, mentalnie jest dla mnie jest to nie do przeskoczenia. Dlatego w społecznościach goreańskich, w których się udzielam, określam się jako kajira i w taką też rolę wchodzę. :)
OdpowiedzUsuńTu jeśli chodzi o mnie, idealnym rozwiązaniem byłaby rola pośrednia w której kajira byłaby o podobnym statusie ale bez uniżonego traktowania wszystkich nazywających się Wolnymi... To jedyny powód, dla którego nie udzielam się nigdzie...
UsuńA co do mówienia w trzeciej osobie przez kajiry... Jakoś się to przyjęło szczególnie mocno w internetowych środowiskach, ale wcale nie jest to norma i rzecz powszechna. Także w myśl przekazu kronik Normana. Nie wszystkie niewolnice na Gor mówiły o sobie w tej formie.
OdpowiedzUsuń