Stopy


Wieczór już po prysznicu jesteśmy. Obiecałam masaż nóg, wcześniej połączony z namiastką pedicure.


Lubię myć mu stopy, ścierać gruby naskórek, smarować kremem, nastawiać kostki (a może to coś innego ale jak ja miałam robione tak, zawsze potem stopy były lekkie).
Robi się z tego masaż stóp.
Kiedyś w pierwszym podejściu nieraz słyszałam, że su powinna lizać stopy Pana...
Umyte, zadbane, ja na dole na stołeczku.
Stopa na nodze mojej na ręczniku bo wycieram ją właśnie..
Pomyślałam -spróbuję.
Jęzor co prawda poparzony kolacją ale co tam.
Delikatnie najpierw testując (nadwrażliwość na smaki i zapachy potrafi być przekleństwem czasami), językiem po śródstopiu przeciągnęłam.
Oczy Naja zmieniające kolor, spojrzenie, zaskoczenie i chyba niedowierzanie....
Zapytałam czy mogę. To silniejsze, nawyk zostaje.
Skinął głową na tak.
Nie trwało to długo bo jęzor na czubku bolał ale sprawiło mi to przyjemność.
Wyraz twarzy , to że był pozytywnie zaskoczony i zadowolony..
Ech..
Potem już krem i masaż długi ale w głowie zaczęły mi się kłębić myśli różne..
Tak bardzo brak mi służby....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….