Nie umiem się czasami pozbierać, jak jest zbyt mało rozmowy, zbyt mało kontaktu..
Czasami, żeby sobie pomóc z tym uczuciem przeglądam korespondencję z Panem...
Dziś trafiłam na pytanie, które zadałam kiedyś ...
i jest to pytanie wciąż bez logicznej odpowiedzi,
wciąż aktualne..
Czemu to tak jest
Że myśl o służeniu, myśl o tym, ze już niedługo Pan będzie
wychowywał,tresował sukę,
zamiast niepokoju wywołuje uśmiech i uczucie ..hmm..
szczęścia - jest dobrym określeniem..
Czemu zamiast myśleć najpierw o tym, że przecież będzie też
boleć, że nie lubię, tego to myślę o tym, że jestem suką,
że przyjemność Pana jest moją przyjemnością, ze daje
spełnienie…
że to uczucie zaczyna być takie „na miejscu”.
Jest takim dobrym, pożądanym….
I buzia się uśmiecha, oczy robią maślane…
I wciąż nie rozumiem i wciąż neguję ale ono mi daje takie
uczucie spokoju..
Takie, że nie muszę się martwić.. mam Pana a to oznacza, że
wszystko będzie dobrze..
Takie ciut irracjonalne bo nawet gdybym Pana zaczęła
traktować jak Boga to i tak nie rozwiąże wszystkich suczych problemów ale
przecież to nic bo mam Pana i to daje spokój…
To troszkę tak jak bym w skrócie powiedziała „jestem suką
swojego Pana", z podniesioną głową i dumą..
Z niecierpliwością czekam na kolejny przyjazd Pana ale też troszkę się boję, że nie dostanę znowu tego, co jest mi potrzebne tak bardzo, żeby czuć się szczęśliwą suką, szczęśliwą w stu procentach..
Bez przerwy wracam do starej korespondencji. Ale to nie pomaga. Tęsknota jest jeszcze trudniejsza
OdpowiedzUsuńTak. Trudniejsza ale też pozwala pamiętać o chwilach, o realności
OdpowiedzUsuńOwszem łzy w oczach często się pokazują ale też pozwala mi to nie dopuścić do zwątpienia i wierzyć w sens i przyszłość razem
"Jestem suką swojego Pana."
OdpowiedzUsuńAż łezka zakrecila mi sie w oku, pamietam jak na poczatku kazal mi to powtarzac. Bylam taka niesmiala, on by powiedzial ze slodka i urocza. Od dwoch miesiecy juz tego nie doswiadczam, tej dumy i szczęścia. Kloce sie ze soba w srodku. Cos mowi - daj sobie spokoj, to nie dla ciebie, znowu bedziesz cierpiec. Nagle odzywa sie cos jeszcze i szepcze - szukaj, bedziesz znow szczesliwa, bedziesz sobą.
nie uciekniesz, nie na długo... może tylko warto dłużej poszukać, dłużej przekonywać się, że to Ten zanim wypowiesz magiczne słowa, które oddadzą Cię w ręce Pana?
OdpowiedzUsuńCierpienie przy "zwykłych waniliowych" związkach też jest, często większe po zakończeniu ich trwania.
Bez względu na to co robimy za zamkniętymi drzwiami, w życiu codziennym Pan szanuje swoją uległą. Daje jej poczucie bezpieczeństwa i przynależności. Jest kim na kim polegamy. Ktoś, kim zbyt często nie jest mężczyzna w tym "poprawnym" świecie.
Daj sobie czas na oddech, daj czas, żeby nie porównywać i szukaj powoli, Tego, który będzie przy Tobie już zawsze, dla Którego będziesz i Su i całym światem..Trzymam palce, żeby się udało :)