Nie wykonałam zadania wieczornego.
Nie było to celowe, zaplanowane czy coś.
Tym razem było z rodzaju tych które lubię.
Przygotowałam wszystko wcześniej ale jak kładłam się do łóżka pomyślałam, że chwilę poleżę sobie zwinięta w kłębek. Jak też pomyślałam to i zrobiłam z tą różnicą, że zamiast za chwilkę zabrać się za zadanie..zasnęłam :(
Obudziłam się przed o szóstej trochę przed budzikiem, który dzwoni, żebym zdążyła ranu Panu napisać "dzień dobry". Napisałam, wysłałam i jeszcze zupełnie spokojnie poszłam dalej spać.
Dopiero późno rano (oki może to już ie było rano bo w dniu dzisiejszym, łóżko emitowało strasznie silnym przyciąganiem), ścieląc łóżko znalazłam klamerkę pod poduszką...
Jejciu .. Zdziwienie. Zaskoczenie. Zrozumienie. Smutek
Huragan myśli w głowie co powinnam zrobić bo przecież nic celowo nie zrobiłam złego.
Oczywiście zwyciężyła lojalność wobec Pana i napisałam o tym czego nie zrobiłam.
A potem czekanie, które dłużyło się bardzo na wolną chwilę w pracy Pana kiedy przeczyta wiadomość.
W między czasie kolejne zdziwienie, no ba jak to. Kiedyś, bym powiedziała, że nie celowo więc nic się nie stało, kiedyś bym użyła "kobiecych sztuczek" żeby coś załagodzić (oki, kiedyś nie było tego typu zadań) a teraz najbardziej naturalnym było żeby powiedzieć i przyjąć karę, jeśli Pan uzna, ja za niezbędną. Tzn, wstępna już jest bo najbliższe dwa dni trzeba będzie grzecznie iść spać ale tego Pan może nie uznać za wystarczającą karę.
I co w tym wszystkim jest najbardziej dziwne ? Że nie buntuję się w sobie, że kara może być dana albo że będzie .
Po przecież Pan nie ukarze mnie za to, że zwyciężyła natura ale bardziej po to, żebym następnym razem mierzyła siły na zamiary...
I rok temu gotowa bym była skoczyć do oczu za takie słowa jakie napiszę ale uważam, że jest to słuszne. Jestem Pana, należę do Pana i Pan mi ufa, dla Niego też się staram.
Źle mi jest bo nie wykonałam zadania ale nawet nie chcę myśleć jak by było źle gdybym nie powiedziała Mu o tym... I już słyszę słowa Pana jak dźwięczą w głowie.. "zmieniłaś się zwierzątko .... tak bardzo..."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Minął już rok.....
Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….
-
Czasami przepełniające mnie uczucia muszą znaleźć ujście. Zapytałam czy mogę i dostałam pozwolenie od Pana, żeby kiedy najdzie mnie ...
-
Goreańską niewolnicą… Zupełnie subiektywnie. Moje przemyślenia i obserwacje z punktu osoby, która coraz mocniej czuje(wie) jakie miejsce był...
-
Wczoraj po przeczytaniu kolejnych stronic w Bibliotece zadałam pytanie…
wspaniała lojalność i uczciwość wobec Pana :*
OdpowiedzUsuńJak miło czyta się takie posty w których można rozpoznać rosnącą dojrzałość :-)
OdpowiedzUsuń