Czas u mnie ruszył ostatnio w takim tempie jak by korzystał z turbodoładowania bezustannie..
W pracy zupełnie inna bajka niż ta która być miała a i nie mam żadnej gwarancji, że do końca roku będzie trwała.
Nauka. Tu w sumie pozytywnie bo zakończy się mocnym papierem ale to oznacza, że muszę jeszcze wsadzić gdzieś czas na naukę .. I zupełnie nie rozumiem czemu popadam w takie skrajności.. zupełny marazm i stagnacja albo jak teraz, gonitwa i brak przystanków po drodze.
I oczywiście rozważania na tematy, które mogły by sobie grzecznie czekać gdzieś na boku. No ale po co ? Normalność inaczej to przecież moja domena :D
Zastanawiałam się ostatnio czego oczekuję w relacji (w tej części przyziemnej) , od drugiej strony, zastanawiałam się czy może nie wymagam za dużo, ale z drugiej strony... czemu rezygnować z własnych marzeń i priorytetów w codzienności, skoro zdążyłam się w przeszłości przekonać na własnej skórze, że rezygnacja" z siebie" w konsekwencji, po czasie daje tylko uczucie braku spełnienia, skrzywdzenia i straconego czasu.
TO w sumie dygresje są bo my osiągnęliśmy już dużo ale zmęczenie wyzwala u mnie jakiegoś stworka mniej optymistycznego, który siada na ramieniu i truje i truje aż powoduje pochylenie się nad tematem..
Wniosek niejeden ale ten najważniejszy jest taki, że relacja z elementami klimatu (lub klimat z elementami relacji) nie pozwala Dominującemu być już zwykłym Facetem w tej codzienności..
Właściwie to powinien być rodzaj SuperFaceta.
Bo tak jak "zwykły" facet na gorsze dni i może sobie zaszyć się gdzieś np na tydzień uprzedzając ze znika i zamilknąć na tenże czas tak Dominujący Facet powinien być pozbawiony tego przywileju (możliwe, że to herezje ale właśnie tak mnie naszło- a co :D póki co wolność słowa :D ).
Oczywiście Dominujący w relacji z uległą.
Bo skoro już przysposobił takową, to siedzi również w jej głowie, to również oznacza uzależnienie, uśmiech na jej ustach kiedy Go słyszy czy czyta słowa od Niego i smutek, dezorientację czy jak to zwał jak nastaje cisza albo prawie cisza.
Uzależnienie, świadome uzależnianie uległej to również odpowiedzialność i obowiązek wobec niej nie tylko od czasu do czasu. No oczywiście to subiektywne odczucia.
Kurczę. Zanim skończę kurs i wrócę na ziemię zdąży się ze mnie zrobić straszna maruda :D
No bo od razu po przeczytaniu wpisu u BP, przyszło mi do głowy o ile bardziej Właściciel musi (powinien) być odpowiedzialny za niewolnicę bo skoro uległa jest uzależniona i jest jej źle przy mniejszej uwadze ze strony Pana to dla niewolnicy jest On całym światem..
I jak to np. widziane było by przez niewolnicę, jeśli by jej Pan bywał niesłowny ? Nie ma żadnych praw, należy i zależy... Pan teoretycznie (oki, praktycznie również), może wszystko i ona nie ma ma prawa głosu. Ale jak musi wtedy cierpieć? A jeśli jeszcze nierozważnie wybrała samolubnego Właściciela, który ma jej uczucia za nic ? brrr..nawet nie chcę sobie wyobrażać takiej sytuacji..
Właściwie to nie wiem czy nie powinnam usiąść do słupków, procentów (nie tych płynnych) i przepisów zamiast zastanawiać się nad czymś co mnie nie dotyczy, a do blogów i artykułów wrócić na spokojnie i czytać je bez noża w dłoni :D
Tak zrobię chyba.
tzn. od jutra tak zrobię (no pojutrza) a dziś zajmę się czymś pożyteczniejszym.
)Tak wiem, to stan przemęczenia i jego objawy)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Minął już rok.....
Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….
-
Czasami przepełniające mnie uczucia muszą znaleźć ujście. Zapytałam czy mogę i dostałam pozwolenie od Pana, żeby kiedy najdzie mnie ...
-
Goreańską niewolnicą… Zupełnie subiektywnie. Moje przemyślenia i obserwacje z punktu osoby, która coraz mocniej czuje(wie) jakie miejsce był...
-
Wczoraj po przeczytaniu kolejnych stronic w Bibliotece zadałam pytanie…
Ciekawe to co napisałaś o tym na co może sobie pozwolić dominujący będący w relacji. Jest tak faktycznie, że biorąc uległą, dominujący zobowiązuje się do opiekowania się swoją własnością. Nie może więc sobie pozwolić na słabość, na ucieczkę, nawet chwilową. Musi podołać.
OdpowiedzUsuńJest jednak dla równowagi i druga strona medalu :-)
Pić tam.. :) o drugiej stronie medalu ciągle wszyscy mówią ..więc:D
Usuń*ojć tam :D
Usuńto prawda, dla niewolnicy Pan jest wszystkim, jego słowo jest święte, a służba u niego to zaszczyt dla uległej. co do niesłowności - tak jak w życiu, jest niedobrze kiedy ma się do czynienia z osobą niesłowną, jednak w relacji tego typu to jednak jedna z kluczowych kwestii. inaczej zaufanie zostaje zwyczajnie zachwiane
OdpowiedzUsuń