Poniżanie, dominacja psychiczna w praktyce - jak zwykle wpis skręcił w inną dróżkę ;)

To tylko moje subiektywne odczucia, zresztą jak w większości wpisów.
Czytając, słuchając, rozmawiając często przewija się motyw dominacji i poniżania.
Tak, wiem to część "teatrzyku" związanego z klimatem i nie mam nic na przeciw w większości przypadków ale zastanawia mnie dominacja i chęć poniżenia publicznego.

Czy to jest kolejny krok w wychowywaniu uległej czy tylko dowartościowanie ego Dominującego?
I żeby było jasne. Nie mam na myśli np. ich dwoje w publicznym miejscu, gdzie na praktyki zgadzają się oboje i On bez względu na wydane polecenie jest w pobliżu a Ona nie ważne jak jest jej  źle, wykonuje bo czuje się bezpieczna przy Nim. Tak. to mogę zrozumieć- nie rozumiejąc.

Mam na myśli tego typu polecenia, kiedy Panowie nie jesteście w stanie widzieć reakcji Uległej

Polecenia wydane na odległość, uniemożliwiają Dominującemu obserwowanie reakcji Su.
Su nie ma już na ogół swojej "strefy ochronnej", którą miała przed poznaniem swojego Pana, bo ufa, bo nie analizuje, bo wykonuje żeby zadowolić, żeby Domin był z niej zadowolony... Wykonuje.
Panowie Dominujący.
Wydane polecenie jest dla nas priorytetem.
Nie można wymagać, że Su przeanalizuje jeśli ufa już bezgranicznie.
Będą jej kapać łzy z oczu a wykona zadania.
Wykona i pozostanie z uczuciem ogromnego skrzywdzenia, "patrząc" wielkimi oczami, dziwiąc się czemu Pan jej to zrobił. Co zrobiła źle, czym zasłużyła sobie na to.
Jesteśmy silne dla Was, ale tylko Wasza uważna, wnikliwa obserwacja naszego charakteru, wrażliwości, może uchronić od spowodowania uszkodzeń w sferze psychicznej , nie wspominając o tym, że to nawet jak ta świadomość nie wydostaje się jeszcze na światło dzienne i tak zmienia się w kropelkę nadwątlającą podstawy związku. Staje się kropelką w przypadku młodych kobiet, która z czasem utworzy jezioro.
To troszkę tak jak z narzuceniem drugiej uległej w stadzie.
Często, jest tak, że drugą musi znaleźć Su, która już jest. Abstrahując od całej reszty, jak Dominujący może wydać takie polecenie, nie zrozumiem nigdy. Przecież to będzie Jego kolejna zabawka. To on ponosi (powinien przynajmniej) odpowiedzialność za kolejną uległą. To on musi stworzyć zasady i równowagę w "stadzie". To On musi zdobyć zaufanie i dać poczucie bezpieczeństwa. To on musi obserwować czy jego uległe są w stanie ze sobą się dogadać i funkcjonować. To on musi zadbać o ich potrzeby jeśli są razem. i to zadanie Dominującego żeby znaleźć kolejną.
Wydanie takiego polecenia, jeśli su nie jest bi albo sama tego nie pragnie, jest okrutne.
Jest samolubne i dziecinne. Jest brakiem odpowiedzialności. Bo uległa będzie cierpieć, wmawiać sobie, że tego też chce bo pan chce ale będzie nieszczęśliwa.
Takie czasami udowadnianie Dominującemu jak dużo jesteśmy w stanie dla Niego znieść, budowanie Jego ego.... ale uważam, że udowadnianie ile możemy poświęcić, jak bardzo się "zeszmacić" i "upodlić" dla budowanie tego ego powinno mieć też swoje granice.
I co najważniejsze. Facet ZAWSZE powinien być Facetem. Dominujący tym bardziej...
Wiem, że moje spojrzenie jest napiętnowane latami doświadczeń, co prawda nie klimatycznych ale różnych innych. Wiem, po latach co rozwalało moje związki, czemu mówiłam koniec, odchodząc.
Wiem, że w dużej mierze to to, że nie umiałam o wszystkim powiedzieć lub robiłam to w sposób zrozumiały tylko dla kobiet. Wiem, że mężczyzna bardzo rzadko umie zrozumieć tok kobiecego rozumowania i od dłuższego czasu staram się komunikować w sposób "prosty", pojmowany przez facetów (dobrze, to dotyczy spraw ważnych w moich związkach- z innymi może niekoniecznie umiem dawać proste przekazy).
Ja to wiem i dlatego przy bezgranicznym już zaufaniu, polecenia wydane na odległość.. no cóż..wiek robi swoje i czasami odpowiadam Panu, że coś zrobię, oczywiście bo On tak sobie życzy ale proszę, żeby wysłuchał mojego punktu widzenia.
Jego nie ma obok przecież.
Nie umie przewidzieć wszystkiego skoro jestem tu sama.
W obroży będąc przy nodze jestem tylko narzędziem, zabawką w rękach Pana. Wtedy na Niego spada jeszcze większa odpowiedzialność bo ja nie zawsze wiem, że jestem już na granicy i należy poprosić o przerwanie (nie mamy hasła bezpieczeństwa bo tego bym chyba w ogóle nie użyła, myśląc, że może to jeszcze nie ten moment), zwykłe, "nie już Panie nie mogę" zadziała choć do tej pory na początku raz użyte, bo jak mówi On, nawet łzy są inne jeśli jestem na granicy. Nie wspomnę już o odpowiedzialności, kiedy nie ma jak wyartykułować słowa, ruszyć ręką czy nogą.. Zaufanie jest bezgraniczne i wiara, że nie skrzywdzi tak prawdziwie.

To troszkę tak, że Pan zaczyna w pewnym momencie być kimś w rodzaju Boga dla Su..
Jest stabilny
Jest wiarygodny
Jest oparciem i ostoją
Staje się najważniejszy
Jego słowo jest gwarantem tego, że coś będzie albo, że coś zrobi
i tak mogę jeszcze długą listę tworzyć....



3 komentarze:

  1. nic dodać, nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde polecenie Pana powinno być przemyślane i w przypadku tych mądrych Panów, takie zapewne jest, niezależnie od tego czy uległej się to podoba czy nie i czy ma wątpliwości co do zasadności jego wydania. Nawet te poleceni w których Pan nie uczestniczy mogą mieć na celu nie to co uległej może się wydawać. To temat bardziej złożony. Rozumiem jednak Twój punkt widzenia. Dodam od siebie jedynie, że należało by tu oddzielić tych porządnych Panów od tych, którzy traktują tego rodzaju polecenia jako zabawę bez świadomości ewentualnych konsekwencji i które wydane sa bez wyraźnego powodu i celu. Ot tak, bo mają ochotę sprawdzić co zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie róbmy sobie z drugiego człowieka boga przez duże B Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….