Czemu

Czemu tak bywa, że choć nie czuję się winna, słowo,gest, spojrzenie, powodują, że smutno się robi tak nagle a oczy chcą przemieścić się w to mokre miejsce ?



Czemu nie potrafię być taką zimną, wyrafinowaną  kobietą, która nie ogląda się do tyłu ?
Czemu choć wiem, że wszystko co robię teraz, jest z myślą o moim komforcie psychicznym, to jednak  zostawione słowo, próbuje wywołać poczucie winy ?
Czemu do diabła tak trudno jest przestać kochać i choć by się robiło tysiące bilansów to zawsze zostaje jakieś ale, które najzwyczajniej jest ułudą tylko?
Czemu choć wiem, ż to jedyna słuszna decyzja, żeby w przyszłości nie bolało jeszcze bardziej to rozum co jakiś czas bierze wolne i uczucia dopuszcza do głosu ?
Przecież to już od jakiegoś czasu było pożerane przez niebyt....
niedotrzymane obietnice, słowa rzucane na wiatr, służba, która przestawała dawać spełnienie bez względu na to jak bym się starała, brak stabilności, oparcia... Martwe morze
Czemu mimo, że znam swoją wartość, że jestem świadoma siebie, tak bardzo potrafię dać się ranić ?
I nie jest tak, że bliscy dokopują najmocniej.. Jest tak, że przed nimi często jesteśmy "nadzy" i nawet szturchnięcie palcem daje efekt uderzenia taranem .
Czemu naiwność pozwala sądzić, że można pożegnać się w przyjaźni, bez obwiniania, bez zostawiania z niedotrzymanymi obietnicami...
ech .. cała ja, której trudno czasami wrócić na ziemię ;(
Chwile i Jeden raz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….