protokoły..

Wpis sprowokowany wpisem na stronie MP.
Protokół/system ustalonych zasad w relacji w bdsm.....


Może nie "siedzę" długo w tym świecie,
może za długo szukałam i starałam się przekonać czy to też mój świat bo wpis sprowokował we mnie rodzaj buntu, tym bardziej, że to dawne wpisy u MP pokazywały mi również, że ten świat nie jest sztywnym i zimnym światem.
światem z zasadami - tak
czasami z twardymi- tak
Ale jedno czego się zdążyłam nauczyć to to, że BDSM nazwa, która skupia różne kolory klimatu.
To troszkę tak jak z religią.
Jest mnóstwo chrześcijan ale to nie oznacza, że każdy z nich wierzy tak samo w Boga.
Każdy kościół z szerokiego wachlarza chrześcijan ma własne wierzenia, inaczej widzi przykazania, uznaje nie tych samych świętych...
A przecież kościoły to w większości to też patriarchat.

I nie. Jeśli chodzi o status niewolnicy to  rzeczywiście w gestii Pana jest ustalenie co wolno a czego nie wolno, choć nie sądzę, żeby prawdziwy odpowiedzialny Pan, nie brał pod uwagę odczuć i charakteru swojej własności.
Uległa w relacji P/s ?
Tu ZAWSZE są ustalenia między dwojgiem i często ustalenia po jakimś czasie powinny być zweryfikowane bo o ile Dominujący zna na ogół swoje preferencje o tyle druga strona, poznając, dostosowując się tak na prawdę dopiero poznaje tą nową siebie.
To na ile Dominujący potrafi zawładnąć psychiką uległej i jej umysłem decyduje jak daleko Ona chce podążyć za Nim.
To jak dużo czasu Pan poświęci swojej przyszłej su, poznając reakcje i zachowania w różnych sytuacjach, poznając przeszłość , radości i smutki, to decyduje w dużym stopniu o tym czy będzie potrafił się dostosować (tak. Dostosować) to nowej sytuacji i odpowiednio ją kształtować.
Nie wg jakiegoś szablonu, sztancy.

Dlatego też często jak słyszę, że para po kilku dniach (godzinach też) ogłasza, że są w relacji , czuję konsternację.
Jeśli to są bardziej znane osoby to ciut przerażenia i troska, u innych po prostu obserwuję ale w większości przypadków te relacje szybko się kończą, często ze szkodą dla jednej ze stron.

Oczywiście jak sama zaznaczyłam ile osób tyle klimatów pod przykrywką bdsm.
Ale jedna cecha dla wszystkich , którzy wchodzą w relacje i związki powinna być wspólna.
Czas na poznanie.
Dominujący powinien mieć szansę, zmodernizować swój świat, żeby jego nowa uległa miała szansę bez uszczerbku dla psychiki, na dostosowanie się do wymagań.

I w moim świecie nie wyobrażam sobie braku szacunku do kobiety.
Nie wyobrażam sobie, że wśród ludzi nie jestem "zwykłą" kobietą przepuszczaną przodem czy innych "przywilejów", które świadczą o mężczyźnie przede wszystkim który jest ze mną.

Protokół?
Czy to nie rodzaj osłonki dla  człowieka, który wcale nie jest silny i dominujący i bez papieru nie umie wyegzekwować niczego ?
Czy nie jest "smaczniejsze" wypracowanie zachowań bo umie się poprowadzić uległą tak, że jego pragnienia są jej priorytetem bez przymusu ?
Kiedy jego potrzeby stają samoczynnie na pierwszym miejscu ?
Wg mnie to jest dopiero sztuka i świadczy o charakterze i sile Pana.
Nie systemy ustalonych zasad bo Pan sobie nie radzi z posłuszeństwem su np.
Powitania, miejsce - to wszystko może się utrwalać podczas nauki siebie nawzajem

Już widzę ten obrazek diabła wskazującego palcem gdzie su ma podpisać i to bez czytania ten cyrograf.
Początki to mimo słów, dopiero poznawanie i znajdowanie miejsca.

Oki.
Już,
Nie miałam dziś nic tu skrobać :D




3 komentarze:

  1. Ja zawsze powtarzam, że kluczem jest dopasowanie się wzajemne. A żeby się dopasować, trzeba się poznać. Pan poniekąd nie musi respektować wszystkich ograniczeń uległej, bo jest Panem właśnie. ALE tak jak zauważyłaś... Mądry Dominujący, któremu zależy na swojej własności, który widzi w uległej kobietę... Będzie wychodził naprzeciw jej potrzebom, a nie ograniczał się jedynie do własnej przyjemności.

    No i moim zdaniem to zawsze jest tak, że ostatecznie my same wybieramy sobie Panów. To do nas należy decyzja, CZY się oddamy czy nie. No bo, dopóki się nie oddamy jesteśmy wolne. I nikt nas nie może do oddania się zmusić. Nie ma prawa. Ta decyzja jest zawsze nasza. Dlatego dla mnie osobiście zawsze najważniejsze było poznanie kandydata na Pana. Nigdy nie bałam się pytać o Jego oczekiwania, dociekać i otwarcie nakreślałam swoje wymagania i oczekiwania jakie mam wobec relacji i wobec Niego. Dawałam Mu możliwość ustosunkowania się do nich, żeby poznać Jego perspektywę. Bo moje posłuszeństwo ma być spełnieniem także dla mnie. Ale ciężko to osiągnąć z osobą, która ma skrajnie różne wyobrażenie na temat tego jak taka relacja ma wyglądać. Zawsze, jeśli miałam jakieś wątpliwości, to pytałam. Jeśli czułam, że nie będę w stanie sprostać oczekiwaniom drugiej strony, nie będę szczęśliwa, a kompromis nie jest możliwy, to się nie oddawałam. Świadoma dobrze swoich wymagań, ograniczeń i możliwości, nie uklękłabym przed mężczyzną, nie mając pewności, że będzie on w stanie je zaakceptować i uszanować.

    Jeśli kobieta klęka przed człowiekiem, którego w ogóle nie poznała, o którego preferencjach i oczekiwaniach nic nie wie, a potem jest nieszczęśliwa, to cóż... Moim zdaniem może mieć pretensje tylko do siebie. Nikt jej nie zmuszał, by klękała. Widziały gały co brały. A jeśli nie widziały, to... Cóż...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie jak mówisz charlotte. niestety wielu dominujących zapomina, że to oni są wybierani, nigdy nie wybierają.

      Usuń
  2. Każdy z nas ma inne podejście do relacji międzyludzkich... przeczytałam wspomniany wpis. Nie zrobił na mnie wrażenia. Być może dlatego, że nigdy nie postrzegałam autora jako osobę dominującą. Uczciwie przedstawił, jak widzi rolę uległej i to się ceni. Na tej podstawie potencjalna "kandydatka" może zdecydować, czy to byłby jej świat, czy chce by taki właśnie był jej świat.

    OdpowiedzUsuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….