Spotkanie-dzień pierwszy i drugi

Nie powiem, że się nie bałam momentu spotkania.
Kim stał się dla mnie, kim jest..

Nie lubię czekać a że kontakt utrudniony (polski telefon wciąż ładuje się w miejscu zamieszkania) to pozostało czekanie z domyślaniem się kiedy już będzie.
Ale nie było to czekanie z serii tych kiedy biegam co chwilę na balkon żeby zobaczyć, zresztą domownik tez akurat szykował się do wyjazdu.
Telefon. Numer tamtejszy. I krótkie. "Jestem, idę"
Patrzę na balkonie. Jest. Idzie. Kurczę cztery miesiące i tyle zmian w naszym życiu.
Uśmiecham się, "nie analizuj kobieto, nie planuj-czuj"
Zeszłam na dół otworzyć.
Krótkie przytulenie, to co zawsze mnie ujmowało, że takie naturalne u Niego, przepuszczenie przodem .
Znowu przytulenie.
Wyczekiwanie czuję się po obu stronach.
Pamiętaj nie myśl teraz. czuj!
Cieszę się . Autentycznie. Tęskniłam. Tęskniłam za tą "domową, cywilną wersją".
Chwila kręcenia się, usiedliśmy na łóżku.
Właściwie czemu mam się nie przytulić. Chcę.
Wolna jestem i nie muszę pytać i z tymi słowami ładuję się Mu na kolana okrakiem.
Jej... tęskniłam... mówić głośno... Czuję przytulenie, pocałunki, te szczególne wciąż z pełną kontrolą z Jego strony.
No troszkę mniejszą kiedy języki, tańczą szukając się nawzajem... czemu nikt wcześniej nie smakowała tak bardzo i nie umiem zatopić się w tym tańcu..ech...
Właściwie jestem wolna a chce mi się poczuć więcej przytulenia, więc z tymi słowami delikatnie naciskam żeby położył się na plecach..
Jest.. Mam . Teraz mogę się przytulać cała. Czuję ręce na sobie wszędzie.
Wszystko na chwilę odchodzi na bok..
Słyszę "jeszcze chwila i będą konsekwencje " .
Niech będą.
Chcę się kochać przecież. Chcę seksu.
Co bym sobie nie mówiła to ciało twierdzi, że wie lepiej,
Przez głowę przemyka "no ale jak, tak zwyczajnie?"
Troszkę mniej zwyczajnie choć widzę jak czujnie obserwuje, żeby nie przekroczyć linii zbyt szybko i nie spowodować buntu.
"Rozbierz mnie" słyszę.
Z uśmiecham na buzi od ucha do ucha zabieram się za Jego ubranie.
Moje jakoś wyparowało w międzyczasie.
Czuję...
Jejciu jak bardzo chcę poczuć więcej tej mocy... chyba to widzi bo ręce przytrzymał mi nad głową..
To chyba nieświadomie, traci troszkę opanowania i bosko jest czuć się tak pożądaną...
Później leżymy spleceni, mokrzy a łapki i nogi co chwilę przygarniają drugą stronę mocniej jak by ta chwila kiedy się skończy miała przywrócić nas do rzeczywistości...
Reszta popołudnia w większości upłynęła na rozmowach, przekomarzaniu się, opowieściach...
Takie uczucie jak by wszystko wróciło na właściwie miejsce.
Rano to ja dłużej spałam i krzątanie w kuchni mnie przebudziło.
Zjedliśmy śniadanie.
Nie mamy dziś dużo czasu bo musi jechać i wróci dopiero jutro ale kilka kwestii poruszonych, jakiś zarys co robimy w domu (uwielbiam to my, kiedy ja tylko mówię co bym chciała i potem tylko sprzątam i zamiatam) podczas Jego pobytu.
Ustalenie co nie jest najpilniejsze a co powinno być dokończone czy zaczęte.
W miedzy czasie wykorzystując wolność (choć według Niego to słowo ani synonimy, nie powinno znajdować się w moim słowniku) pytając czy mogę, już zaczynam prowokować...
Bardzo brak mi obroży, bardzo brak by zwracać się do Niego tak jak lubiliśmy..
Chciałabym żeby nastąpiły jakieś ustalenia.
Nie jakieś.
Konkretne.
I teraz wieczorem leżąc już w łóżku cieszę się (choć tęsknie), że wyjazd musiał być wpisany w tą wizytę, bo emocje były by silniejsze niż rozsądek.
Jutro po pracy mojej pracy i Jego powrocie, zaczynamy ciężkie rozmowy...
Może wydać to się nielogiczne ale w codzienności to takie uzupełnianie się, takie wszystko jest na miejscu i spokój..
Pierwsza od wieków, przespana noc bez budzenia się na dłuższą chwilę.
Cokolwiek nie zdecydujemy, cieszę się, że przyjechał również do mnie i dane nam jest poukładać czy chcemy zrobić coś razem jeszcze czy póki co zostaje nam przyjaźń z bonusem....


2 komentarze:

  1. rozmowy rozmowami, ale żebyś nie zagadała ;) po trochu tych rozmów proszę. i oby pomyślnych dla Was dwojga :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz..podejrzewać mnie o aż takie gadulstwo ?😂
    😗

    OdpowiedzUsuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….