Sensual Domination

Rozmyślania te i wniosku, nie dotyczą jednej konkretnej osoby – to wynik moich dotychczasowych konfrontacji z osobami dominującymi jak i z domisiami.

Po prawie dwuletnim, realnym doświadczeniu i związku i wcześniejszych długich miesiącach rozglądania się, poszukiwania i rozmów, chyba mogę powiedzieć o sobie, że dominacja najbardziej odpowiada mi w zaciszu domowym. 
Kiedy po sypialnia są rozmowy o wszystkim. Jestem partnerem do rozmowy. Kiedy wiadomo kto jest Dominujący w stadzie, ale jest też na tyle świadomy siebie i swojej pozycji ze nie potrzebuje dodatkowych słów podkreślających to kim jest ani niepotrzebna jest przesada w innych formach komunikacji.
Ktoś kto zdawać sobie będzie sprawę jaką ma władze nade mną, ale wcale nie będzie musiał się dowartościowywać w żaden sposób, bo to jaki jest, jest czymś naturalnym. 
Kiedy w życiu codziennym będę wiedziała i respektowała kto jest szefem, ale ten Szef będzie przede wszystkim partnerem.
Kiedy większość zdarzeń „sypialnianych” będzie omówiona przed czy po spotkaniu. No może nie większość, ale te istotne, kiedy coś nie zagra, coś będzie wspaniałe, coś neutralne a coś będzie stwarzało zbyt duży dyskomfort.
Ktoś dla kogo ważne jest tak samo branie jak i dawanie.
O szacunku nie wspominam, bo to zbyt oczywiste jest.
Ktoś dla kogo nie będzie problemem używać zgodnie z gramatyką polską, dużych liter w słowach i zwrotach, w których powinno się ich używać.
Wiem. Marudna maruda ze mnie się zrobiła :D

Wracając do tego co było..
Zawsze jest coś po coś i tak właśnie mogę powiedzieć o ostatnio kilkunastu miesiącach.
Już teraz z dystansem większym. 
Nie. Nie żałuję.
Tak. Cudnie było czuć się tak jak się czułam, dokąd wszystko się nie posypało. 
Nie. Nie odnajduję się już w klimacie, gdzie ból gra pierwsze skrzypce.
Teraz już wiem to dokładnie, że ta bajka i tak by się skończyła za czas jakiś..
I przyczyna była więcej niż jedna.
I tak wiem, że była to taryfa ulgowa z bólem, bo nie byłam tylko su dla Niego, ale także kimś więcej.
Nasze rozmowy teraz właściwie zawsze kończą się kolejną analizą z mojej strony, tego co było


Właściwie to ten związek jak i wcześniejsze znajomości pozwoliły mi dokładnie ukształtować obraz nowej mnie.
Właściwie starej wersji tylko nieświadomej tego kawałka siebie.
Mój klimat mieści się w słowach zawartych w temacie..
Sara tutaj  opisała dokładnie rodzaj dominacji, która może być moim światem.
Właściwie nie wyobrażam sobie już, że można inaczej...


tego słucham ostatnio częściej niż często...

2 komentarze:

  1. jakoś tak czułam, że temat Cię zainteresuje :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane. Wszystko jest po coś. Dowiedziałaś się czegoś o sobie, jesteś bardziej świadoma. To jest bardzo cenne. Trzymam cały czas kciuki, abyś odnalazła relację, która da Ci to, czego pragniesz. :)

    OdpowiedzUsuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….