Miałam w planach napisać rozprawkę zupełnie w innym temacie.
Ale to nie ucieknie (chyba ;) ).
Dziś o zaufaniu w relacji. A właściwie o nadużywaniu przez dominującego władzy i zbyt częste słowa padające z ust tej pańskiej strony....
"nie zmienię się"
I właściwie nie chodzi o to, że facet nie ma zamiaru się zmieniać, tylko o wykorzystywanie tych słów.
Każda kolejna relacja to nowa czysta kartka.
Bo przecież poprzednie doświadczenia były z inna osobą, o innym charakterze, z inna wrażliwością, inaczej reagującą na słowa oraz czynniki zewnętrzne.
Przecież każda Uległa jest inna ma inne potrzeby...
To tak jak pod szyldem masochistka można było wsadzić wszystkich z takimi upodobaniami i skłonnościami. I stosować jak leci te same praktyki. Gdzie masochistki też się różnią, boją się niektórych praktyk, często mają bardzo wrażliwą naturę.
Więc jak słyszę o dominujących , że się nie zmienią... cóż.. zaczynam najzwyczajniej w świecie warczeć.
Przecież zanim zaczyna się relacja są (powinny być) długie rozmowy, kiedy to poznajemy, powstaje w głowie zarys drugiej osoby.
Kiedy Dominujący widzi jakie jesteśmy i tworzy obraz przyszłej podopiecznej.
A często rozglądając się wokoło mam wrażenie, że nasi Panowie to duzi chłopcy, którzy zamiast rozmawiać, tłumaczyć, dawać jasne mądre rady i wskazówki, zamiast uczyć i kształtować Uległą, jak coś jest nie po ich myśli używają słów: "nie zmienię się"
Kurczę...
W tym momencie to sprowadzanie żyjącej, czującej osoby to roli kukiełki!
Uległa nie jest marionetką a przynajmniej nie przez cały czas.
Owszem, są chwile kiedy jest tylko służba, kiedy nie ma prawa głosu, kiedy na szyi obroża a w ręku drugiej strony bat... Tak... wtedy się słucha, służy, stara i zadowala...
Ale to są chwile, dłuższe lub krótsze.
Zawsze jesteśmy dla tych wybranych,zawsze wiemy kto rządzi w tym teamie ale q..twem jest, nie dbać, nie słuchać, nie opiekować się psychiką kobiety, dla której facet staje się powietrzem, bardzo istotną częścią życia.
Gdzie uzależnienie od Pana staje się częścią tej gry, i jego akceptacja i zrozumienie z jego strony nie jest czymś zwykłym...
To staje się potrzebą.
Czuć się również psychicznie bezpiecznie przy Nim.
Czym różni się Pan od zwykłego waniliowego faceta ?
Tym, że nie pozwalamy sobie na żadne zagrywki, na riposty, które by miały miejsce w pospolitym związku.
Nie pozwalamy bo należymy. Bo słowo Pan często równa się z czymś niemalże boskim (bożkowym jeśli kogoś ranię porównaniem do Boga), po zwykłe niezadowolenie z jego strony, że coś źle zrobiłyśmy, nabiera zupełnie innych barw.
Emocjonalnie chce się zrobić wszystko, żeby zobaczyć zadowolenie, uznanie w tych wyjątkowych, jedynych oczach..
Ale ze zwykłym mężczyzną możemy rozmawiać z równiej stopy, a fochy dominującego, to milczące godzenie się i czekanie, że kiedyś dopasujemy się, bez mówienia jak bardzo coś boli..
Milczenie oznacza, że tak zostanie, że zgadzamy się na takie traktowanie.
Początki znajomości są po to, by dotrzeć się również.
To czas kiedy na ogół praktyki, upodobania pana, są przyjmowane z ciekawością, otwartością i pokorą, jeśli nie są czymś mega niekomfortowym, o tyle uważam, że mamy prawo na początku być traktowane jak uległe, su a nie tylko jak marionetki (są relacje, gdzie su, jest traktowana przedmiotowo i to obojgu pasuje ale tu też powinno zacząć się od poznania poprzez rozmowę, granic nawet tych nienazwanych).
Rozmowa to jest coś co pozwoli tej relacji trwać, po pierwszych miesiącach euforii i idealizowania Pana. Bo nasze potrzeby też są brane pod uwagę, choć wcale nie trzeba o tym mówić. Ale szczęśliwa kobieta to również psychicznie spełniona kobieta
Więc takie "nie zmienię się" w obliczu problemów dużych i małych.... to brak odpowiedzialności, tak najzwyczajniej, umycie rąk.
Ty su, nawet jak to porani twoją psychikę, dostosuj się do pana. Co go obchodzi jak bardzo Cię krzywdzi ?
Zaczynam właśnie dostrzegać różnicę miedzy tymi którzy nazywają się panami, masterami (heh. kiedyś i pan master do mnie też napisał 😂 )a tymi którzy na określenie siebie, używają słów: "opiekun", "przewodnik", "mentor" itp...
Wtedy prawie w pakiecie jest rozmowa, prowadzenie, uczenie, wyjaśnianie co złego zrobiłyśmy, kiedy trzeba wspólne znajdowanie wyjścia z danej sytuacji. Zawsze wiadomo, kto ma decydujące zdanie ale bezpieczeństwo uległej i pełne zaufanie, to coś co powinno być priorytetem i jednak czasami trzeba nagiąć dominujący tyłek i znaleźć wyjście dobre dla obu stron.
Przecież tworząc relację, szczególnie na etapie poznawania , nie znamy na tyle nowej władzy, żeby wiedzieć, że zmienił coś pod nas (dla nas może jest zbyt wielkim słowem), ale mądry Przewodnik tak zrobi.
Nie ucierpi jego męskie ego, bo przecież nowy "związek" to poznawanie osoby taką, jaka chce, żebyśmy ją poznali. Kiedy zupełnie nie jest istotne, że kiedyś ktoś był inny.
Ważne jest tu i teraz i nasz własny teatrzyk, który tworzymy na własne potrzeby.
Więc powtórzę.
Takie "nie zmienię się", to wygodnictwo.
Każda nowa relacja to nowa czysta kartka i każdy Dom musi napisać nowe zasady pasujące do nowej su.
Nowy scenariusz na znany już film.
Zmiany następują u obu stron.
Trzeba mówić Panu, co boli, co wywołuje stan trudny do zaakceptowania albo wręcz nieakceptowalny.
Mądry Opiekun, pochyli głowę nad problemem.
Czasami rozwieje obawy dwoma słowami pokazując że demonik w głowie su, nie jest wcale tym czym jej się wydawało, że jest, czasami wytłumaczy a czasami znajdzie inny sposób na rozwiązanie problemu...
Służymy Panom i pomagamy im się realizować w klimatycznym "teatrzyku dwojga" (oki, czasami nie tylko dwojga) ale pamiętajmy, że mądry prowadzący, zadba również o nasze potrzeby, choć pod jego kontrolą i niektóre za jego pozwoleniem.
Jedna z dziewczyn wczoraj fajnie podsumowała rozmowę i tym zakończę.
Uległa to szczególna osoba, która musi mieć okazany szacunek i musi mieć możliwość, żeby ufać a panowie są i tacy, którzy chcą mieć su z całym wachlarzem obowiązków i powinności z tym się wiążącym i są tacy, którzy chcą mieć pod przykrywką relacji, dupę którą kiedy mają ochotę, mogą zlać czy przelecieć ..
A to mylenie relacji ze spotkaniami na ostrzejszy seks..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Minął już rok.....
Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….
-
Czasami przepełniające mnie uczucia muszą znaleźć ujście. Zapytałam czy mogę i dostałam pozwolenie od Pana, żeby kiedy najdzie mnie ...
-
Goreańską niewolnicą… Zupełnie subiektywnie. Moje przemyślenia i obserwacje z punktu osoby, która coraz mocniej czuje(wie) jakie miejsce był...
-
Wczoraj po przeczytaniu kolejnych stronic w Bibliotece zadałam pytanie…
Jako, że jestem jakby inspiracją tego posta mogę bardziej naswietlić sedno problemu. Nie oczekiwałam nagłej i cudownej zmiany w nastawieniu mojego Pana do mnie. Zamiast zamykających wszystkie drzwi słów "nie zmienię się" jak wiele zdzialaly by slowa:"przedyskutujmy to. Wyjaśnię Ci jaki jestem, jak to przeżywam, czemu nie potrafię okazywać emocji..." i przede wszystkim otwartość na wysłuchanie tego co ja czuję. Nie są to pretensje pod adresem Pana. Nie jest to próba manipulacji nim. Jest to tylko próba zakomunikowania że coś mi nie odpowiada i pytanie czy nie można tego zmienić. Jeśli zaś Pan zamyka dyskusje słowami "nie zmienię się" połaczone z czekaniem aż uległa zmieknie i zaakceptuje ten stan rzeczy to efekty takich praktyce przynajmniej w moim przypadku działają wręcz odwrotnie.
OdpowiedzUsuńInspiracją, tak. Ale wpis odnosi się do moich wcześniejszych przemyśleń, nie do konkretnej sytuacji ;)
UsuńWiesz, że dla mnie rozmowy są bardzo ważną częścią relacji. Jednak…
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie oprzeć się wrażeniu, że za wcześnie został ktoś posądzony o niewłaściwe potraktowanie swojej uległej…
Po pierwsze poznaliśmy odczucia jednej ze stron – bo druga zapewne nie ma najmniejszej potrzeby się nimi dzielić (introwertyk).
Po drugie kim jesteśmy, żeby osądzać? ;)
Wierzę, że perełka cierpi, ale…, skoro powiedział, że się w tym nie zmieni, to może warto przyjąć to teraz na samym początki i podjąć decyzję co dalej?
Jest to część poznawania się… to świeża relacja, dopiero się kształtująca… można z niej zrezygnować, albo przyjąć, że on się w tej kwestii nie zmieni.
Uważna. To słowa, które często są powtarzane. Nie odniosłam się tylko do przykładu Perełki, tylko zainspirowałam nim.
UsuńNie osądzam.
Wyrażam swoje zdanie na temat dialogu, szczególnie na początku, kiedy się dopiero ludzie poznają :*