Wspomnienia.
Chęć działania (tu akurat domowe rewolucje mam na myśli).
Moja głowa jest tak dziwnie skonstruowana, że wypiera, zakopuje głęboko wszystko co złe i skupia się (do czasu) tylko na tych dobrych wspomnieniach.
Dołożyć do tego rozmowy tak z dominującymi jak i z waniliowymi ludami... i zaczynam tęsknić coraz mocniej do NiePana..
Może dodatkowo ma na to wpływ planowana wizyta w kraju, może rozmowy, może pomoc z Jego strony...
Już bez emocji tak skrajnych jak po rozstaniu ale wciąż przecież jest mi bliską osobą i dalej potrafimy gadać godzinami.
Oczywiście rozmawiam z innymi mężczyznami.
Czasami po klikaniu z kimś, wydającym się dojrzałym facetem, kiedy jakieś coś z którejś strony psuje pierwsze wrażanie, kiedy pęka kolejna bańka, nie ma siły, żebym nie wracała w pamięci do początków minionej relacji....
Właściwie przy NiePanu od początku gadać mogliśmy godzinami i również w tym momencie, kiedy znajomość nabrała innego wymiaru i kiedy były jasno określone role..
Kurczę.
Wiem.
Porównuję.
Ale nie robię tego od razu tylko jak coś zaczyna nie grać zgodnie i powstaje sprzężenie.. a nadawać trzeba na podobnych falach przecież.
Zastanawiam się co by było gdyby...
Co by było, gdybyśmy od początku potrafili omawiać wszystko, gdyby nie było niedomówień..
I wiem, że to jest bez sensu..
Ale to pozwala mi, nie dawać się zwodzić i mamić .. Pozwala moją niereformowalną łatwowierność i naiwność trzymać na wodzy..
Uległość, jest czymś z czym najbardziej mi do twarzy, coś bez czego mimo starań, trudno już jest funkcjonować..
Uległość wobec kogoś, komu można ufać, wierzyć, dla kogo się jest nie tylko su ale uległą partnerką, kobietą...
Ech... Jednak mnie nosi :D W między czasie zrobiłam przemeblowanie w kuchni jednak sama (północ).
Jutro poukładam(pod warunkiem, że się ruszę ;) ) to co zostało do poukładania a zostało tego całe mnóstwo.
Podczas przestawiania, rozpięły mi się dwa guziki w koszuli (zwykłej męskiej, bo w takich uwielbiam chodzić po domu). Rozpięły i przywołały wspomnienia...
Tym mogę się podzielić ;)
Wpis z prywatnego bloga
Ostatnia wizyta ...
"Guzik
Rano.
Wychodzimy z domu.
Ja do pracy On jedzie odebrać auto z naprawy.
Nie należę do tego gatunku kobiet, która spędza godziny
przed lustrem, więc szybko gotowa już jestem.
Zakładam buty.
Oczywiście, spojrzenie Naja bezcenne jak patrzył, czemu bez
sznurowania tylko z łyżką zakładam ale co tam .
W takich kwestiach to oaza wyrozumiałości i spokoju.
Nagle podchodzi jak bym coś miała brudnego czy niezapięty
guzik w bluzce.
Palcami coś sprawdza.
"Tu powinien być guzik zapięty" słyszę
Patrzę w biust bo przecież mogło się zdarzyć że coś jest
niepoprawione- to cała ja
"ale tu nie było guzika" odpowiadam
"ale powinien być" słyszę...
Dopiero łapię o czym mówi :D ech...
Odpowiadam.. "Ależ Naju... przecież wszystko mam
zakryte...no i nie założyłam czerwonego stanika (bluzka jest żółta i czerwone
spodnie)..nie prowokuję przecież. Grzeczna jestem"
Musieliśmy już wychodzić ale mina i spojrzenie bezcenne,
nawet jeśli miała by się wiązać z konsekwencją jakąś później...
No i ciutek zazdrości przecież jest wskazany zawsze.
.. przynajmniej ja ją lubię :D:D:D"
Jak iść do przodu, skoro na drodze nikt nie staje. Inaczej.
Nikt z kim po tygodniu rozmowy chciało by się chcieć.
Nikt ....
ech... Właściwie to potrzebuję na gwałt pracy.
Mniej czasu, więcej obowiązków, stabilność, to lek na większość dolegliwości...
Chyba czas do łóżka iść już jednak.
Dobranoc :) link
znalezione w sieci, udostępnione przez Duszka :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz