Lubię buszować po różnych portalach a na nich teraz można zaobserwować jak wiele "wolnych" osób ujawnia się tylko na chwilę, późnym wieczorem, jak prawowita połówka, pewnie już śpi...
Nie ma już ruchu w ciągu dnia, jeśli praca nie wymaga bytności w niej i ludzie są na kwarantannie :D
Lubię obserwować...
Zbyt dużo wolnego czasu i brak zakazów :D
Oczywiście skupiam się najbardziej na ludziach określających siebie jako dominujących.
Małe zboczenie ;)
Coraz częściej zauważam, że osoby dominujące w codziennym życiu, we wszystkich jego sferach, nie zawsze, jeśli trafią w klimatyczne strony, umieją sobie poradzić, w mimo wszystko nowej roli..
Bezwzględne posłuszeństwo, najprościej nazwane "bo tak", "bo wie lepiej"...
Anie wie dokąd nie spróbuje zrozumieć jak działa ta specyficzna więź..
Owszem. Jako szef w jakiejś korporacji czy własnym biznesie, może wiedzieć lepiej, bo często jest to wieloletnie doświadczenie i znajomość branży czy rynku..
Pewnie, że można tak i w relacji ale jak długo potrwa, zanim rozsypie się taka jak domek z kart?
Zastanawiające jest mocno, czemu takie osiołki, nie potrafią się pochylić, żeby wysłuchać drugiej strony, spróbować zrozumieć zachowania, najzwyczajniej powoli "wychować", żeby radość z obcowania ze sobą i spełnienia, trwała jak najdłużej..
Właściwie to chyba wiem już co ich różni.
Tych dominujących w życiu prywatnym ale w sposób "po trupach do celu "czy "wiem lepiej" bez uzasadnienia, od tych również klimatycznych.
Każdy z którym miałam dłuższy kontakt mailowy nie jako potencjalna kandydatka (i nie ważne czy lubię kogoś czy nie) ,to przy okazji był dobry psycholog.
Czasami wręcz doskonali niektórzy są w tym.
Nie każdy z nich, prywatne jest szefem, nie każdy na samodzielnym stanowisku ale każdy potrafił stanąć z boku i pochylić się nad problemem.
I wiek rozmówcy nie ma znaczenia. Mądre rady nie raz dostaje i dostawałam od ludzi gdzie dzielą nas pokolenia całe...
Często zwykle wsparcie i przedstawienie sposobu myślenia po tamtej stronie bata..
Heh.. często tacy panowie, zapominają nawet o jakiejś formie przywitania na początku pierwszej rozmowy :))
Był kiedyś Ktoś obcy znany tylko z czata, kto potrafił bezinteresownie przegadać ze mną telefonicznie godziny, słuchając, tłumacząc, otulając spokojem i stabilnością. Pomógł ustabilizować świat, który w tamtym czasie runął mi na głowę..
Pomógł mimo, że nasze odcienie klimatyczne są różne..
Może niektóre uległe osoby kreci strach i na nim tylko budowana relacja. Wtedy bezmyślny despota (nie mam na myśli fizycznego okrucieństwa) jest na miejscu..
Niektórzy za to, "wiedzą lepiej" i tracą ... Tracą osoby,które mogły dać im to czego bez zmiany nastawienia nie przeżyją nigdy.. Coś prawdziwego, niewymuszonego (nawet jak wymuszone ;)), coś czego nie da tylko siłowe(psychicznie) rozwiązanie.
Często rozmowy od samego początku zaczynają się w formie nakazującej...
Jak ktoś, kto mnie nie zna, może mi coś nakazywać? Rozkazywać?
Kiedy nie mam nigdzie wzmianki o swoich preferencjach?
To wręcz żałosne..
Może rodzina na głowie, przez 24 godziny na dobę, powoduje że niektórzy próbują znaleźć ujście nagromadzonym emocjom...
No tak. Ale w drugą stronę to też działa.
Uległe, które po krótkiej znajomości, wirtualnej często, kiedy jedyne zainteresowanie ze strony dominującego, to wydanie kolejnego plecenia, kobiety, które zakochują się, myląc zaspakajanie potrzeb d z uczuciem z jego strony.
Nic. Wolne się zaraz kończy i czasu będzie mniej a ja i tak płynę sobie teraz na dobrej fali, gdzie mimo, zawirowań związanych z koroną, wszystko zaczyna się układać i klarować, gdzie wczoraj niemożliwe ,dziś zaczyna być realizowane a jutro będzie już faktem.
Gdzie pełno dobrej energii napływa w moim kierunku..
Czas, kiedy potrafię o niepowodzeniach pomyśleć, że ja nic nie straciłam, nie tracę, bo strata jest po drugiej stronie.
Czas kiedy niemożliwe staje się osiągalne..
Jedyne czarne chmury na widnokręgu, to te związane z wirusem i niepewnością czy przez kilka kolejnych dni uda się nie mieć z nim kontaktu.....
Oki. Znowu się zagłębiam niepotrzebnie :)
Może czas przestać się nudzić i prowadzić rozmowy w nieklimatycznych miejscach z osobami którymi coś tam się wydaje..
Nic. Wrócę tu jeszcze marudzić :)
:)
OdpowiedzUsuńZ czatami to bywa różnie... na nieklimatycznych to oh, rzadko, naprawdę rzadko za nickiem "Pan" kryje się Pan, a nie ktoś, komu się wiele wydaje... Będę zaglądać od czasu do czasu... ;)
OdpowiedzUsuń