Czy zawsze powinno się biec z pomocą?

Dostałam dziś wiadomość

Wiadomość od nieznanego Dominującego mężczyzny, żeby jeśli mam czas, pomóc jego znajomej, porzuconej prze pana Uległej..
Miał na myśli pocztę i zwykłą anonimową rozmowę..
W Jego stronę składam ukłon, za empatię i współczucie dla znajomej ale mnie jednocześnie postawił w niezręcznej sytuacji.
Odmówiłam, choć to nie leży w mojej naturze, taki brak biegu z odsieczą..
Ale..
Po pierwsze wchodziłabym w brudnych buciorach w czyjeś życie, niezaproszona przez zainteresowaną.
Po drugie, nie znając choć z rozmów netowych tej osoby, nie byłabym wsparciem, tylko ewentualnym przytakiwaczem, że druga strona jest zła i okrutna.. a przecież drugiej strony też nie znam, nie wiem jakie były ustalenia, obietnice, założenia, jak znajomość ewoluowała i czy może kobieta sama nie sprowokowała rozstania jakimś powtarzającym się zachowaniem..
Ot tak napisać "Hej, jestem Ananka i wiem, że jest Ci źle ale kiedyś będzie lepiej".
Bez sensu
Bez sensu tym bardziej, że pięcioletnia relacja powinna pozostawić jakieś dobre emocje, przyjaźń, wspomnienia, które chce się pamiętać jak już emocje opadną..
Jeśli nie ma nic takiego, to nie rozumiem po co było trwać w tym czymś tak długo..
Nie rozumiem też, reakcji po rozstaniu kiedy jakaś uległa (podobno), rozsyła wiadomości tego typu (autentyczna wiadomość- wykreśliłam tylko wszystko co mogło by identyfikować osoby) :
" WAŻNE ! Nie dajmy się oszukiwać
Dzień dobry mam na imię xx i poszukuję Kobiet Uległych, które pisały, spotkały się lub są w jakimś układzie lub związku z:
Panxxxx
xxxxx
Panxx
To jeden i ten sam mężczyzna. Mogę to udowodnić. SMS-y, zdjęcia, e-maile. I na pewno nie jest wdowcem (możecie pozdrowić jego żonę xx).
Suką Panaxxx byłam przez prawie 5 lat. Od 19 września 2015 do ostatniego piątku xx.xx.2020. 
Z xxxxx pisałam jeszcze 2 miesiące temu, a Ponxx wyczaiłam tydzień temu.
Ponieważ mam ograniczoną ilość wysyłanych wiadomości proszę o kontakt na pocztę. Mój adres
xxxxx@xx
P.S Znaki rozpoznawcze: (i tu kilka szczegółów, których nie powinno się podawać do wiadomości)"

Może to ta sama Uległa, może nie... i tak tej wiadomości nie rozumiem.
Sama przeżywałam mocno rozstanie  ale nigdy nie przyszło by mi do głowy, żeby się mścić...
Każda decyzja o rozstaniu boli.. ale czasami wybieramy mniejsze zło, czasami trzeba zadbać o siebie, czasami są to różne zbiegi okoliczności, kiedy trzeba coś zrobić z własnym życiem.
Myślę, że nie można przekreślać wszystkiego bo przecież jeśli nic w związku nie było dobrego, to świadczy również o tym, że lata spędzone razem były stracone i licho wie co trzymało "poszkodowaną" stronę w tym układzie..
Ile łatwiej rozstać się tak, żeby zachować przyjaźń, móc liczyć na wsparcie, radę czy nawet delikatną opiekę..
Po obu stronach bata są ludzie z klasą i bez... ale kurczę, ból z czasem mija i szkoda zasypywać wszystkie drogi, które prowadzić kiedyś będą do pozytywnych wspomnień..
Wracając do całej sytuacji, która sprowokowała ten wpis..
Ja osobiście czułam oparcie i wsparcie wśród klimatycznych znajomych i mniej znajomych w czasie kiedy świat runął mi na głowę.
Myśląc o tych chwilach uśmiecham się do siebie na myśl ile pomocnych rąk było w koło.
Czułam wtedy, że należę do społeczności, innej troszkę niż reszta świata ..
Wtedy też utwierdziłam się w przekonaniu, że Dominujący potrafi być opiekuńczy wobec prawie obcych uległych- wystarczy, że zamienionych było kilka zdań wcześniej na forach czy czatach..
Długie rozmowy telefoniczne mające na celu postawienie na nogi i wciąż uśmiecham się i czuję wielki szacunek dla Mężczyzny, który przegadać potrafił ze mną godziny, dzwoniąc z innego kraju i przecież ponosząc koszty tej rozmowy.
Czas, który był mi poświęcony przez innego D przy wymianie poczt i powodujący, że głowa podnosiła się znowu do góry..
Znajomi i przyjaciele, nie pozwalający upaść..
Nie byłam obca dla Nich, choć dla większości byłam nieznajomą
Pisanie do obcej pod każdym względem kobiety ?  Mimo, że doskonale rozumiem troskę tego Dominującego o znajomą, załamaną uległą kobietę.. było by nie na miejscu..
Tak myślę.


7 komentarzy:

  1. Rozpacz, ból dyktują czasem złe decyzje...dopiero później ponosi się konsekwencje tak podjętych rozwiązań. To jeśli chodzi o wpis porzuconej niewolnej. Jeśli chodzi o pomoc to czasem jest bardzo potrzebna, wiem że to nieznajoma ale warto czasem pogadać bo może ta uległa nie ma z kim porozmawiać, może nie zna nikogo w klimacie, może po odejściu od Pana została sama z bólem i rozpaczą, może nawet takie powiedzenie ,,będzie dobrze,, dodanie otuchy przez inną uległą która jest bardziej doświadczona bardzo dużo może znaczyć...tak tylko pomyślałam.... ale wiem że nic nie jest czarno-białe i sami nie wiemy jak byśmy postąpili w różnych sytuacjach....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto pogadać ze znajomymi. Nie ważne jaka to znajomość ale choćby znanymi z jakiegoś portalu.
      Napisać do obcej "hej, dostałam Twój adres..."? To pchanie się w czyjeś życie jak drzwi zamknięte są na klucz.
      Łącząc w czasie obie kobiety ? Pomagać, tej od pozostawionej wiadomości ? Tej, która próbuje w to wplątać niczego nieświadomą żonę ? Kilka lat i nie zastanowiło jej, że ich wspólny czas jest reglamentowany i wiadomości pewnie też ?
      Przy znajomych można stać w takich sytuacjach choćby właśnie z tymi magicznymi w takiej sytuacji słowami "będzie dobrze".

      Usuń
    2. Tak...zapewne masz rację...ja jestem naiwna i wierzę że intencje są u wszystkich dobre, tylko czasem emocje ludzi ponoszą i stają się nieobliczalni...ale mściwość jest bardzo złą reakcją....serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Nieznany facet zwraca się do Ciebie po pomoc dla wkurwionej i zranionej kobiety…
    Brzmi to jak wprowadzenie do eksperymentu psychologicznego ��.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj :P
      A Ty zawsze musisz rozebrać wszystko na czynniki pierwsze :D :**

      Usuń
    2. Fanką rozbierania zostałam :P :*

      Usuń
    3. Zostałaś??🙃 hmm.. zabrzmiało jak by nie było tak wczesniej :D :**

      Usuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….