Ja ta zła :)

Ja to jednak okrutna i zła kobieta jestem :) Zepsuta też :)

Wiem, że nie raz już wałkowałam temat dominacji ale czasami ktoś zaskoczy mnie na tyle mocno, że nie umiem się powstrzymać od napisania paru zdań…  I tak wiem. Te parę zdań zawsze magicznie się rozmnaża :D

Na początek dwudniowa wymiana pisanych słów…

Facet… podobno dominujący, wtedy jeszcze w opisie w parze ze switchem.., że młodszy sporo ? No cóż. Już życie nieraz przekonało, że metryka nijak ma się do tego jaką dana osoba jest.

Chyba mało kobiet, wymienia korespondencję z tym panem, bo kilka grzecznych zdań, na wesoło bardziej uznał, za początek budowania relacji (rekord to nie był, bo przynajmniej poczekał do następnego dnia a zdarzali się tacy, którym wystarczyła odpowiedź z grzecznym „dzień dobry”). Nie pozwoliłam sobie na pokazanie choć cienia uległości, żeby luda nie upewnić w tym przeświadczeniu, że jest co budować na tym etapie znajomości. 

Jak mnie zapewnił ma odpowiednie wdzianko, maskę, kapelusz i odpowiedni sprzęt do BDSM (kurczę jak mnie korciło dopytać co nazywa odpowiednim sprzętem ale powstrzymywałam się z całych sił) i odpowiedni nick :D Nick oczywiście sprawdziłam i bardziej kobiecy jest niż męski ale jak zwykle :) się czepiam :)

Zapytałam o imię, skoro piszemy dalej… odpowiedział, ale z zaznaczeniem, że nie powinien tego zdradzać. Jak twierdził dla mnie złamał swój kodeks i podał imię.. 

Hmm.. rozumiem, że wdzianko, kapelusz i maska kryjąca bezimiennego „pana” ma zachęcić potencjalne kandydatki do spotkania się na kawie (opisu nie przytoczę z profilu, bo byłoby zbyt oczywiste z kim pisałam, jeśli ktoś natknie się na niego).  

Oki. Nie  czepiaj się babo. Powinnaś czuć się wyróżniona :D

Piszemy dalej.

Zapytałam w międzyczasie czy wiek się zgadza z opisem, bo chwilami miałam wrażenie, że piszę z dzieckiem, dostałam zapewnienie, że tylko kolor włosów się nie zgadzał 

Później dostałam fotkę i facet ze zdjęcia z życzeniami (wyszło w rozmowie, że miałam właśnie urodziny więc dostałam fotkę z życzeniami, pewnie z dobrą intencją ale patrząc na przebranie i kartkę w rękach… poczułam się dziwnie..) dzieckiem nie był. Nic. Robi się ciekawie. Wciąż grzecznie ale z humorem, bawiąc się słowem, rozmawiam z facetem dalej.

Dowiaduję się, że nie może iść na kompromisy w wielu sprawach, bo to podważy moją uległość. No oki. Na ewentualnym szybkim spotkaniu, też omówi ze mną co i jak odnośnie BDSM (:D dokładnie tak) mnie czeka. Ja natomiast w zalakowanej kopercie miałabym mu zostawić listę tego co lubię w BDSM :D)) 

Boziu… drugi dzień rozmowy, nie dałam żadnego powodu, żeby mógł choć przez chwilę myśleć już jak o swojej potencjalnej uległej….

Aż kusi żeby przytoczyć jaki nic przybrał, bo wtedy wszystko staje się jeszcze bardziej groteskowe.

Trzeciego dnia tuż przed umówioną rozmową telefoniczną dostałam wiadomość, że bawię się jego kosztem. Że biedak stoi w miejscu. Ja nie chcę powiedzieć co preferuję. Przyjedzie biedny dominek zabrać na kawę a okaże się, że nic z tego nie będzie (czyli kawa wliczona w „cenę” relacji, bez zapewnienia, że coś będzie szkoda wydać na napój ?)

Moje żarty potraktował jako drwiny i celowe ośmieszanie jego osoby (tu aż cofnęłam się do korespondencji czy mam się uderzyć w pierś ale nie znalazłam powodu żadnego) a brak określenia moich preferencji uniemożliwia mu budowanie relacji…

Kurczę. 

Czuję się coraz bardziej inna. Bo może to ja jestem tak zepsuta, że nie doceniam, tego, że ktoś się mną interesuje ?

Rozpieszczona, zepsuta i zła?

A może uważam klimat za coś więcej niż spotkania z kochankiem z odgrywaniem scenek? Z facetami leczącymi własne ego za pomocą podległej mu kobiety, nie zasługują wg mnie na miano dominującego..,

I kolejny gdzie grzeczność w rozmowie.. potrafi spowodować "pomówienie ", że tu na blogu jestem nieprawdziwa :) A jechać  do mojej miejscowości  na kawę można tylko wtedy, kiedy ta kawa ma gwarancję ciągu dalszego w tym dniu oczywiście... 

Zwykły kochanek ? Prawie realna opcja ale tam nie oddaję władzy, "pan" ..kurczę.. czasami wszystko mi opada (nie tylko te części, które od jakiegoś czasu czują mocniej przyciąganie ziemskie).. zawsze mi się wydawało, że od Dominującego można oczekiwać więcej niż od prostaczka ,który przedstawić się nawet nie umie zanim poprosi o zdjęcie... 

To skomplikowane w statusie.. facet chce się spotykać u mnie.. qwa.. bo jest panem? Nie stać go na hotel czy inną opcję i chce zwyczajnie darmowej kochanki, gdzie może udawać faceta bo w domu nikt nabrać się już nie daje? A jeśli nim jest (dominującym) to jest również zwyczajnym bezmózgim ,który próbuje zniszczyć azyl uleglej? Gdzie czas na poznanie, spotkania w innym miejscu i zwyczajne poczekanie na zaproszenie, kiedy kobieta zaufa na tyle żeby wpuścić pana do domu? Oczywiście jeśli jest taka opcja. 

Kurczę.  Dużo mam Pierwszemu do zarzucenia,  teraz już przynajmniej znając powód (rozmawiamy często jak dwoje dobrych znajomych, przyjaciół ) tego dlaczego zaczęło się dziać tak jak się działo, wciąż sporo, ale zawsze szanował fakt, że mój dom był moim azylem. Dopiero po przeprowadzce mojej, część pobytu u mnie dzieliliśmy na hotel, żeby być zupełnie swobodnymi (tak, wiem. Dziwne połączenie-swoboda i uległa:)) ) i mieszkanie, gdzie zawsze jest co do zrobienia dla mężczyzny ale gdzie jest też osoba trzecia i nie wszystko co się chce można zrealizować.

Gloryfikowanie Dominującego jest właściwie na porządku dziennym.  Często chcemy w nich widzieć dużo więcej niż widzi cała reszta otoczenia. Jak często po latach, po miesiącach jeśli wrócimy myślami do byłych znajomości, do człowieka i nagle okazuje się, że różowe klapki miałyśmy na oczach... ktoś kogo stawiało się na piedestale z perspektywy czasu i w innych okolicznościach,  nie zasługiwałby na nic więcej niż zwykłe grzecznościowe przywitanie i zamienienie kilku słów. Czemu tak często nie zauważamy, że brak w nich szacunku do drugiego człowieka biorąc pozory za kindersztubę ?

Nic. Na razie ze względów technicznych i dogorywającego laptopa zaglądanie tu i napisanie kilku słów mam mocno utrudnione;) Uparcie uważam,  że pisanie w telefonie w moim przypadku nie jest tym co lubię robić najbardziej. Stąd również brak aktywności na czatach i innych tego typu miejscach..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….