jeszcze bardziej należę,
jeszcze bardziej czuję się bezpieczna,
jeszcze bardziej ufam,
jeszcze bardziej chce mi się chcieć,
jeszcze bardziej chcę się starać…
Nie sądziłam na początku naszej wspólnej drogi, że to jest możliwe, że to będzie możliwe ..
Słysząc, że będę całą sobą należeć, że każda cząstka będzie Pana, myślałam, że to herezja, że nie ma takiej opcji, że przecież jestem rozsądną (no oki, nie każdy tak uważa z tych co mnie znają, ale to inny rodzaj "braku rozsądku ;) ) osobą.... i jakiś margines zostanie mój..
Wygląda na to, że margines (malutki marginesik to odpowiedniejsze określenie, tego co pozostało) kurczy się w zastraszającym tempie..
I dobrze mi z tym..
![]() |
znalezione w necie |
:)
OdpowiedzUsuńmyślę, że to sytuacja idealna w relacji, kiedy uległa sama z siebie chce jeszcze bardziej i jeszcze więcej. Że to idzie tak spokojnie, ale sukcesywnie. że nie ma nic na siłę.
i że dobrze Ci z tym :)