Nie jest tajemnicą, że pożegnałam się z Panem jako z Panem
(nie jako z Przyjacielem) .
Ten stan spowodował różne pytania i wiadomości od znajomych
bardziej i mniej znanych i zupełnie obcych ludków..
Są różne, wiadomo ale szczególnie te podpisywane „Pan Jakiś tam”
włączają we mnie warczenie.
Kolejna wiadomość od samozwańca spowodowała atak.
Bo Panem dla mnie jak i dla każdej uległej jest TYLKO mężczyzna, którego prosimy o zostanie nim.
Mężczyzna przed którym schylę głowę, poproszę o obrożę czy
inny symbol przynależności i wtedy ja jestem jego uległą a on moim Panem.
I tylko w takich przypadkach podpis Pan Jakiś tam ma rację bytu!
I tylko w takich przypadkach podpis Pan Jakiś tam ma rację bytu!
Każdy inny Dominujący jest tylko mężczyzną którego znam
bardziej czy mniej albo nie znałam wcale do momentu rozmowy.
Każda Uległa kobieta jest dla takiego mężczyzny,
rozmówczynią, znajomą, koleżanką, której należy się szacunek jak każdej innej
niewieście.
Zupełnie nie rozumiem nadętych ludzi, którzy się tytułują a często
jeszcze próbują nazywać suką.
Dostaję wtedy białej gorączki niemalże.
Żeby suka brzmiało dumnie, musi być własny Dominujący.
Abstrahując od tego, że sama nie lubię określenia suka-
zdrobnienia owszem bo nie brzmią tak strasznie zimno i bezosobowo, no ale to
moje ja i uwielbienie zdrobnień imienia czy tego typu nazewnictwa w ustach
mojego mężczyzny jakim Pan również się staje (trwa to od zawsze i pewnie pozostanie tak do końca).
Może i jestem specjalnej troski osobą ale suką do tej pory
byłam raz.
Suka w ustach Pana, wypowiadana a nie pisana ma dla mnie
inny wydźwięk.
Służyłam, należałam, byłam..
Wybrałam kiedy byłam już wybrana
bo to mój przywilej…
I jeśli jeszcze kiedyś mam
usłyszeć „suko” to tylko dlatego, że sama wybiorę..
To taki wpis na marginesie ale nie
zdawałam sobie wcześniej sprawy, że tak emocjonalnie potrafię zareagować na
słowa …
Jeden Raz
Jeden Raz
Żaden Dominujacy czy też "dominujacy" poza moim Panem nie ma prawa nazwać mnie suką... bo suką jestem TYLKO dla mojego Pana, a dla innych jestem księżniczką (wg. słów Pana).
OdpowiedzUsuńToteż wcale mnie nie dziwi, że tak zareagowałaś ;)
Słowa mają ogromną moc, ale w dzisiejszym świecie mocno się obyły. Zauważyłam, że ludzie lubią szastać słowami, używając ich często bez świadomości co dane słowo oznacza i jaką wagę znaczeniową ze sobą niesie. I to nie jest tylko problem nazewnictwa klimatycznego w moim odczuciu, ale znacznie szerzy. Górnolotne hasła lepiej się "sprzedają" na ogół... Ale to taka moja refleksja na marginesie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że suką jest się dla jednego Pana. I Pan, ten, który zasługuje na takie miano w moich ustach, też jest tylko jeden. Zawsze kiedy trafiam na takich obcych, którzy od pierwszej rozmowy przedstawiają się Pan X., albo nazywają mnie suką, odpowiadam: "Owszem, jestem suką, ale z pewnością nie Twoją / nie dla Ciebie... " :)