To zwykłe rozważania, coś czego nie rozumiem do końca.
Dlaczego kobiety decydują się na status tej drugiej.
Drugiej nie w sensie kochanka, bo w domu zostały zobowiązania typu żona, partnerka, ktoś.
Takie sytuacje znam, przerabiałam, wiem czego szukałam sama wtedy, na papierze wciąż jeszcze nie będąc do końca wolną.
Mam na myśli klimatyczne trójkąty i inne wielokąty.
I znowu nie każdy rodzaj a ten, kiedy jest jedna stała kobieta (i bez znaczenia czy uległa czy dominująca) i ta druga, trzecia, z góry "skazana" na swoje miejsce w stadzie, bez możliwości zmiany statusu na tą pierwszą u boku Dominującego..
Kiedy uległa nie ma szans na uczucie, na równe traktowanie. Bo jest "zwierzątkiem" tylko.
Był epizod w mojej relacji, kiedy miała zaistnieć druga..ale było to dosyć wczesny etap, kiedy jeszcze Pan nie stał się dla mnie kimś więcej niż tylko Panem.
Teraz myślę, że epizody tylko, byłyby akceptowalne ale na sto procent, nie pogodziłabym się z kimś na stałe. A przecież, nie byłabym tą drugą.
Ale nie to ważne w tym momencie, bo nie tu pytania mnie nurtują.
Zastanawiam się już od dłuższego czasu nad uległymi, którym odpowiada status na końcu w hierarchii stada..
Na końcu zawsze.
Przed głośnym rozważaniem, powstrzymywała mnie tylko fakt, że mogę urazić kogoś ze znajomych, spełniających się w takich relacjach. Zapytałabym. Owszem. Ale odpowiedź interesowała by mnie po kilku latach takiej relacji a chyba takiej osoby jeszcze nie poznałam. Ale nie chcę analizować jednostki.
Chciałabym zrozumieć co kieruje tymi kobietami.
Wiem, że doświadczenia życiowe, no i oczywiście wiek, wpływają na to, że troszkę inaczej patrzę już na życie.
Kiedyś w ciemno bym napisała, że zbyt niska samoocena, brak pewności siebie, niewiara, brak szacunku do siebie i mnóstwo takich różnych określeń, podsumowanych w tym innym świecie jako "ofiara" czy jakoś podobnie.
Ale przecież tak nie jest w tym naszym świecie.
Przynajmniej nie wszędzie i nie do końca.
Czasami mądry Przewodnik, potrafi tak poprowadzić uległą, że zaczyna podnosić głowę w zawodowym świecie czy w zwykłych stosunkach międzyludzkich a "bezwolnym zwierzątkiem" jest tylko dla niego czy dla nich.
Ale mądrych, dbających, odpowiedzialnych jest zbyt mało.
Dobrze ale wracając.
Uległa, wychowana w "monogamicznym środowisku"
Większość kobiet mimo wszystko potrzebuje adoracji (oki, umówmy się, że w tym przypadku, to również zainteresowanie , prążki na ciele czy inne praktyki, ale na końcu, ktoś jest dumny i docenia to co dostaje od uległej), potrzebuje czuć, że jest najważniejsza, nawet jako su.
Różnica oczywiście jest taka, że nie kręci się szyją partnera, bo nie ma zupełnie takiej potrzeby. Dominujący zawsze wysłucha argumentów drugiej strony, a inna to już zupełnie sprawa co z nimi zrobi. Ale wiara w niego, nawet jak coś nie będzie po myśli podwładnej, powoduje, że łatwiej można się pogodzić (a właściwie zaakceptować nie godzić) z decyzją Władzy.
Zastanawia mnie, czy tak jak niektóre praktyki, potrafią suma summarum, działać oczyszczająco w końcowym efekcie, to czy również bycie na końcu, działa podobnie ?
Owszem.
Zapewne pojedyncze sesje, z partnerami na co dzień szanującymi, będącymi oparciem.. może działać jak wentyl bezpieczeństwa, wyrzucenie niepotrzebnych emocji..
Ale kiedyś przychodzi czas, że któraś z dominujących osób, staje się bardziej bliska niż się planowało na początku.
Co wtedy ?
Można się pogodzić z myślą, że jest się na końcu?
Przecież marzeń cichych nie wygna się z głowy.
Będą narastały, tworzyły frustrację, będą powodować w ten sposób inne problemy psychiczne, będą boleć. Ucieczka? Bez sensu bo jednak jest nadzieja mimo ustaleń.
I co dalej ?
Często te "ważniejsze" osoby nie zauważają co się dzieje, bo były przecież wcześniejsze ustalenia i należy się ich trzymać.
Ale wcześniej było inaczej.
Kiedyś, zastanawiając się jeszcze nad tą drugą na stałe i moją reakcją, tłumaczyłam sobie, że będę ją krzywdzić. Że nigdy nie uznam jej prawa, że staną się wobec potencjalnej, tylko zimną suką, która owszem uszanuje wolę Pana ale sama będę się czuła źle z tym jak mogę ją traktować. Że nie jestem bi, że jeśli bym widziała, że druga by się zaczęła angażować było by mi źle z tym bardzo.
Oki. Ale jak wiedzą wszyscy, jestem hetero, więc każda su w relacji była by traktowana jak rywalka, nawet jak "musiałabym" używać babskich sztuczek, żeby nie zbliżała się zbyt mocno do mojego Samca.
Ale.
To znowu nie tłumaczy istoty,
Co kieruje tą drugą? I nie przy podejmowaniu decyzji, że chce wejść w taki układ ale później po miesiącach, kiedy pan nie jest tylko panem już?
Czy tłumaczyć to można małym doświadczeniem (może niekoniecznie małym ale mało urozmaiconym w związkach) życiowym ?
I w końcu ile jest kobiet, które po latach potrafią przyznać przed sobą, że są szczęśliwe a nie tkwią w tym bo boją się zmian ?
Tu jednak chyba jest łatwiej komuś, kto "po wszystkim" wraca do rodziny i przybiera inną maskę dla świata. Kiedy relacja jest tylko sposobem na utrzymanie psychicznej równowagi i sposobem na spełnienie..
Wiem.
Muszę pilnie znaleźć pracę, żeby mieć mniej wolnego czasu na pisanie :D
Kiedyś się poprawię :D
Kortez - Pierwsza
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Minął już rok.....
Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….
-
Czasami przepełniające mnie uczucia muszą znaleźć ujście. Zapytałam czy mogę i dostałam pozwolenie od Pana, żeby kiedy najdzie mnie ...
-
Goreańską niewolnicą… Zupełnie subiektywnie. Moje przemyślenia i obserwacje z punktu osoby, która coraz mocniej czuje(wie) jakie miejsce był...
-
Wczoraj po przeczytaniu kolejnych stronic w Bibliotece zadałam pytanie…
Wiesz nie do końca potrafię odpowiedzieć na Twoje pytania mimo, że jak wiesz pragnę aby w relacji mojej z Panem pojawiła się druga uległa... Jeżeli będzie też uległa wobec kobiety super, jeżeli nie też ok.
OdpowiedzUsuńNie patrzę na to jako na "tą pierwszą" czy "tą drugą". Pan, jeżeli pytanie mieć dwie uległe powonien umieć poprowadzić obie tak aby nie było rywalizacji, a wręcz aby one ze sobą również stworzyły relację (oczywiście jeżeli są bi- to dużo ułatwia).
Ja nie neguję, że część Dominujących umie poprowadzić dwie. Bardziej zastanawia mnie sytuacja kiedy z czasem, zdążysz już świadomie pokochać Pana. Kiedy zjawi się druga. Kiedy Ona też pokocha, mimo, ze Pan od razu wskaże jej miejsce tej drugiej. Wtedy nijak się mają ustalenia. Równość ? To może oznaczać zdrową rywalizację-albo mniej zdrową.. Schylenie głowy i zaakceptowanie wtedy ? Tak to możliwe. Ale jakim kosztem ? Mało kto, potrafi na stałe zaakceptować związki monogamiczne ze wszystkimi tego konsekwencjami na dłuższą metę.
UsuńNa chwilę obecną to ja mogę tylko teoretycznie pogadać ;)
UsuńKoniecznie.... Praca potrzebna :) co do tej drugiej w relacji. To tak jak ze wszystkim punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, od potrzeb, od oczekiwań, nawet od... Ciekawości. Decydując się na takie relacje wielokątne bądźmy dojrzali emocjonalnie... - niewiązana
OdpowiedzUsuń- Co będzie jak się w sobie zakochamy? - Zapytał.
OdpowiedzUsuń- To nic nie zmieni - odpowiedziała.
- Już się w sobie zakochaliśmy - kontynuował.
- To nic nie zmienia - skwitowała.
Zmieniło. Miała być jednorazowa przygoda, takie spotkanie po latach. Przygoda ta trwa rok i 7 miesięcy. Bywały chwile pełne łez. Ale przeważają te cudowne. Zapytasz ją dlaczego się na to godzi? Odpowie, że akceptuje bycie drugą, bo nie ma wyjścia. Woli mieć go, kiedy może niż nie mieć go wcale. Pan, kochanek - jak zwał tak zwał. On swojej sytuacji życiowej nie zmieni. zabraknie miejsca na tłumaczenie powodów. Ona może. Ona może w każdej chwili poznać kogoś. Może. Ale nie potrzebuje.
Możesz brnąć dalej pytają dlaczego. Odpowie, że ona ma swoje życie, które lubi. Życie w które nikt jej się nie ładuje z butami. Nie prasuje, nie sprząta, nie gotuje. A kiedy pojawia się on ma jeszcze dobry seks.
Zapytasz, czy jest szczęśliwa? Odważysz się?
Zobaczysz uśmiech na ustach. I ból w oczach. I usłyszysz, że szczęście jest ulotne.
Ona jest tą drugą. Bo pierwsza mam papier. Co jeszcze ma ta pierwsza? Ma go obok siebie. Dosłownie. Obok.
Ona ma go o wiele bardziej, niż papierowa żona. Ona ma jego myśli, rozważania, problemy, troski i radości. Ona ma jego plany, zamiary i pragnienia. Ona dzieli z nim marzenia. Ona pyta, co miłego go dzisiaj spotkało, czy pił dobrą kawę, czy miał udany dzień. Papierowa żona pyta, czy zatankował samochód i zapłacił rachunki.
Owszem, ona jest ta drugą. Ona nie spędzi z nim świąt, nie pojadą razem na wakacje. A dlaczego ona się na to godzi, chociaż Pan jest dla niej kimś więcej niż romansem? A właśnie dlatego, że jest kimś więcej.
Dziękuję bardzo Eva za ten komentarz.
UsuńChoć taką sytuację akurat rozumiem.
Przerobiłam. Wspomnień nie zabierze nikt.
Bardziej nurtuje mnie jak to jest być drugą w relacji klimatycznej. Kiedy są dwie uległe równocześnie (choć nie zawsze razem).
Tu w opisanej sytuacji można być tą ważniejszą, choć bez legalizacji, choć papierowa żona jest na stałe. Ale jest już jak "mebel". Wspólne różne zobowiązania i inne, które muszą trwać. Bo wygodniej, bo trzeba, bo zobowiązania, bo..
Odejść. Tak. Teoretycznie zawsze można będąc tą drugą ale to wymaga często wielkiej siły a nie zawsze ona w nas drzemie.
Więc "rywalkę" w żonie nieklimatycznej, często żyjącej obok a nie z Nim... umiem zrozumieć.
Święta są chyba najgorszym sprawdzianem ale ..
Jest się najlepszą choć na drugim planie. Nie ma konkurencji
Druga uległa w stadzie... Tu jestem ciekawa wieloletniego związku. Nie krótkiego dla zabawy, kiedy są tylko emocje, wyrachowanie.
Tylko podarowanej własnej uległości w świadomy sposób na dany moment , kiedy świadomość dzisiejsza nijak się ma do świadomości za kilkanaście miesięcy..
A czy to nie działa dokładnie tak samo? Kiedy pojawiają się uczucia akceptujesz więcej, godzisz się na więcej. Owszem, wszystko ma swoje granice. Ale czy nie ma to tego samego mechanizmu? Uległa woli dzielić Pana z inna uległą, niż nie mieć go wcale. Ustalone zasady po pewnym czasie stają się nic nie warte. Przeterminowane. Zmienia się sytuacja, zmienia się relacja. Oczywiście nie mam takich doświadczeń i przyznam też jestem ciekawa. Na tą chwilę myślę, że zarys będzie dokładnie ten sam. To własnie uczucia trzymają ludzi blisko.
Usuń