Po raz kolejny stwierdzam, że planowanie jest do ...
Za kilka dni miałam mieć Gościa.
Kogoś kogo dobrze znam i klimatycznie można popłynąć bez strachu, zrealizować parę fantazji i poczuć choć przez troszkę to szczególne coś.
Były plany, "lista życzeń", jakieś zapowiedzi.....
Była radość na długo oczekiwane odwiedziny..
Przyziemne sprawy też planowane były, zakupy, drobne naprawy, wycieczki...
Tydzień tylko dla nas miał być..
Buzia coraz mocniej się uśmiechała, jak u przysłowiowego kota do śmietany..
I co ?
i zostało na "miał być'..
Bo znowu nagle zrobiło się pod górkę.
Wypadek, kasacja samochodu, obrażenia na szczęście niewielkie no i plany przyjazdu do kraju w tym terminie i w najbliższej przyszłości, legł w gruzach właśnie..
Tak wiem.
Mam wielkie szczęście.
Straciłam możliwość zobaczenia się za chwilę ale nie straciłam Przyjaciela bezpowrotnie..
Najważniejsze, że On jest cały i obrażenia wygoją się niedługo
Ale i tak smutno mi jak dziecku bo miał być lizak i nie dostanę lizaka..
Egoistycznie ? Może.
Ech.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Minął już rok.....
Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….
-
Czasami przepełniające mnie uczucia muszą znaleźć ujście. Zapytałam czy mogę i dostałam pozwolenie od Pana, żeby kiedy najdzie mnie ...
-
Goreańską niewolnicą… Zupełnie subiektywnie. Moje przemyślenia i obserwacje z punktu osoby, która coraz mocniej czuje(wie) jakie miejsce był...
-
Wczoraj po przeczytaniu kolejnych stronic w Bibliotece zadałam pytanie…
:(
OdpowiedzUsuńale szczęście w nieszczęściu, że Jemu nic się nie stało....
pozostaje liczyć na mały promyk cudu, że jednak spotkanie nie odwlecze się na "kiedyś" które nie wiadomo kiedy nastąpi