Co Ci się najbardziej podoba w byciu Su?

Takie pytanie zadał mi stary (choć nie stary ;)) znajomy.

Facet który miał tyle cierpliwości, żeby czekać (no niekoniecznie bezczynnie ale jednak)  latami abym była wolna.
Dlatego też bez żadnej deklaracji z żadnej ze stron, ale każde pytanie jest na miejscu.
Spora chwila zastanowienia bo jak odpowiedzieć i ubrać w słowa coś co się czuje i jest takie oczywiste ?
Zaczynając od tego, że bycie uległą dla wybranego, to również odkrycie się przed nim, żeby mógł poznać psychikę i nie skrzywdzić przez niewiedzę. To zapomnienie o kobiecych sztuczkach bo na nie nie ma miejsca w relacji .
To oddanie władzy w odpowiedzialne ręce, choć teraz już wiem jak ważny jest dialog w czasie trwania relacji. Dialog, nie monolog, gdzie i tak wiadomo, kto podejmuje ostateczne decyzje.
I wtedy bycie uległą dla tego wybranego nabiera tego szczególnego wymiaru.
Pozory czy nie ale to też mniej odpowiedzialności, czasami prawie wcale. Tu odpowiedzialność za podopieczną przecież powinna spaść na Przewodnika. Za jej zdrowie fizyczne i psychiczne.
Zaufanie, które się rodzi (w różnym tempie) i poczucie bezpieczeństwa, powoduje, że przestaje się podczas spotkania analizować. Wiara, że pan wymaga, więc wie że można i że co najwyżej ciało ucierpi przez chwilę ale głowa znajdzie ukojenie..
Czasami nastąpi po tym potrzebny reset, gdzie podczas mogą łzy lecieć a po wszystkim przy boku Opiekuna buzia się uśmiechnie, mimo, że ciało zmęczone bardzo będzie..
Następny dzień przywita z podniesioną głową, mając siłę na pokonywanie przeszkód w codzienności.
Przecież su (ja wciąż nie lubię słowa suka tak na zimno ;) ), bardzo często jest postrzegana przez świat jako silna, często przebojowa kobieta. Cierpliwa, odporna. Ze schyloną głową tylko wobec , jednego, w jej oczach wyjątkowego, wybranego Pana (tu nazewnictwo może być różne ale to znowu ustalenia dwojga). Pana który wybrał ale też czekał aż wybrany zostanie.
Bo bycie uległą to również bezbronność wobec kogoś, kto posiadł duszę ale w zamian to wyjątkowe uczuci wolności, siły, spełnienia. Nawet jak na początku niektórym się zdarza myśleć, że to zabawa tylko, to szybko robi się z tego stan umysłu.
Stan niezrozumiały przez kogoś, kto nie spełniał się, nie realizował, nie czerpał siły ze swojej roli w tym układzie.
Równoległe życie.
I nie ważne jaki stan cywilny, czy jakie zobowiązania mamy w realnym świecie.
W tym równoległym powinna być harmonia i wzajemne uzupełnianie się..
Wzajemne. To ważne.
Obie strony muszą czuć się spełnione, choć jedna ze stron może mieć bardziej pod górkę.
Ale tak na prawdę kolejny raz, to powinna być czysta kartka, którą się zapisuje od nowa.
I ja tak chcę..
Czystej karty potrzebuję.
Opieki i troski, Bo taką przecież otrzymujemy (powinnyśmy otrzymywać), po to by służyć i być.
A krótko.
Odpowiedziałabym, że bycie su dla mnie oznacza uśmiech, poczucie, że jestem we właściwym czasie, na właściwym miejscu.
Kiedy świat się uśmiecha do mnie pełną gębą a ja umiem się cieszyć każdą mijającą chwilą
Kiedy każda nowa próba, wzmacnia albo nie tylko wzmacnia ale i zmusza do samodoskonalenia.
To wytyczona ścieżka, choć czasami trzeba z niej zboczyć aby dotrzeć do celu.
To stan, który trudno opisać ale jest cudny w moim odczuciu.
Najważniejsze aby przestać się bać na początku, że coś nie zatrybi, że może boleć, cierpieć..
Bo suma summarum i tak warto dla chwil ponieść późniejsze konsekwencje jeśli nie można inaczej



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….