Refleksja..taki czas

Uciążliwe się zrobiły ostatnio warunki …


Spotkania, rozmowy w cztery oczy.. no cóż, ograniczone są do minimum jeśli ludzie nie mieszkają razem..
Przez  chwilę myślałam o tym, że dużo par (nie ważne czy słowo to wszystkim pasuje- dwoje to para) nie przetrwa tej próby odizolowania.
I tak.
Dużo z tych niemieszkających razem się rozstanie bo inaczej jest czekać, wiedząc, że spotkanie nastąpić może lada chwila a inaczej wiedząc, że ogólna sytuacja raczej na spotkanie nie pozwoli..
Rozłąka przymusowa… cóż.. jeśli nie ma nadziei na realność, pewnie również taka sytuacja zaowocuje „zejściem na ziemię” i spojrzeniem z boku na własną relację..
Czasami z podsumowaniem: co ja tu robię ,co mam dla siebie, czy on/ona są osobą odpowiednią, dającą spełnienie, a nie iluzją widzianą tylko jej/jego oczami…
Kiedy relacja jest dodatkiem do innego życia we dwoje, może łatwiej zaakceptować taki stan ..o ile przymusowy czas z „legalną” połówką nie wyprostuje domowych stosunków..
Ale też zdarzą się zapewne relacje, gdzie ten czas wzmocni, pokaże że można polegać i liczyć na wsparcie drugiej strony.
I nie.
Nic nie kończę, nic nie zaczynam ale mimo wszystko nachodzą mnie myśli (od poniedziałku wracam do pracy po L4 i czasu nie będzie na tego typu rozważania), że chyba robi się czas najwyższy aby pozwolić się pojawić u mojego boku (oki ja mogę też być u innego boku :D),
Komuś, kto będzie zawsze blisko..
Blisko fizycznie, bo na bliskość telefoniczną czy pisaną narzekać nie mogę przecież.
Ciekawa jestem jakie zmiany przyniesie, ten dziwny czas..
Jakie zmiany w moim prywatnym życiu również..
A póki co, cieszę się jeszcze dwoma dniami, bez komunikacji publicznej i krzywymi spojrzeniami w reakcji na zwykłe kichnięcie spowodowane alergią :D.. tak… tu nabierają nowego wymiaru słowa ..”gdyby wzrok, mógł zabijać" :D




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….