Uległe, niewolnice, kajiry..
Czyż nie jest tak, że decydując się na jedną z takich ról , jesteśmy w jakimś sensie wizytówką Pana?
Jeśli para (czy wielokąt jeśli ktoś taki
preferuje) jest w cichym układzie, to tylko ich wiedza ile w
takiej relacji jest szacunku dla drugiej osoby, bo nikt nie
ocenia, dla nikogo nie jest się przykładem. Wtedy to zupełnie
prywatna sprawa..
Ale...
Jeśli oznajmiamy całemu światu, że należymy, że
mamy Pana..
Właściwie szkoda mi tych Dominujących, którzy
ufają podopiecznym na tyle, że nawet do głowy im nie przyjdzie
że są krytykowani przed większym ( nacisk na ilość osób, bo
zwierzanie się bliskiej osobie jest wpisane w kobiece
zachowanie) gronem słuchaczy..
Wkurza i boli mnie to zwyczajnie.
Wkurza bo tak jak w waniliowych związkach często
(na ogół) ludzie nie mają szans dać poznać się
partnerce/parterowi, tak klimatycznie, w pełni należy poznać
podległą osobę.
Pan poznając podopieczną bierze ją również pod
opiekę w zamian za oddanie a i w różnym stopniu zależnym od
rodzaju tego układu, jest odpowiedzialny za nią.
Zresztą. O tym teoretycznie wie każdy.
I tak jak Dominujący są różni tak i
uległe/niewolnice/ kajiry też mają różną naturę i zachowanie.
Ale krytyka kogoś przed kim chyli się głowę i trwa
w tej decyzji dalej.. krytyka w miejscach publicznych (za
zamkniętymi drzwiami "wolność Tomku..." nikomu nic do tego)..
przecież ona nie świadczy źle o krytykowanym tylko daje
świadectwo o krytykującym.
Po co trwać z kimś w związku (jak zwał dany układ,
tak zwał) jeśli wciąż coś nas nie zadawala?
Nie mówiąc już o tym, że pokazuje się innym
skrzywiony obraz roli jaką pełnić się powinno w danej relacji..
Warto by było zastanowić się nad tym..
Nie pasuje mi mój Zwierzchnik, nie pasują Jego
zachowania? Najpierw próbuję spokojnie (choć emocje często
trudno okiełznać) powiedzieć o tym podczas rozmowy, drążyć temat
jeśli nie radzę sobie z czymś zupełnie.. a jeśli zupełnie nie
zgadzamy się ze sposobem prowadzenia i jesteśmy nieszczęśliwe?
Wtedy może warto odzyskać wolność?
Potrafi mocno boleć taka decyzja, ale jest
mniejszym złem w ostatecznym podsumowaniu..
Krytyka i ośmieszanie kogoś kto często jest
nieświadomy zarzutów?
Raz (subiektywna ocena) to tak jak by "pozbawiać
faceta spodni" pokazując jaki jest nieudolny, pozwalać innym go
nie szanować, skoro sami szacunku nie okazujemy.
Dwa zastanowić by się należało nad rola którą
zgodziłyśmy się pełnić przy tym właśnie mężczyźnie.
Uległa staje się ulegającą a niewolnica jest nią
tylko wtedy kiedy jej się podoba lub jest wygodnie?
Jeśli tak. Oki. Bądźmy sobie takimi tylko może nie
próbujmy być przykładem dla innych.
To bije w dane społeczeństwo, postrzeganie przez
postronnych, błędne wyobrażenie o rolach, sensie jaki jest
akurat w takim a nie innym nazewnictwie i rozróżnieniu
klimatów..
To również pozwala początkującym na patrzenie jak
w krzywym zwierciadle na coś co w założeniach jest zupełnie
czymś innym, a co za tym idzie na błędne postrzeganie danego
kręgu ludzi, którzy żyją w określony sposób.
Warto stosować zasadę, że to ja świadczę o moim
Panu a On świadczy o mnie, bo jego właśnie wybrałam..
Krytyka Opiekuna przed gronem innych osób w takim
razie... świadczy najpierw o podopiecznej jeśli nad tym się
zastanowić..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz