Miejsca rozmów a tytułowanie osób

 O Dominujących przez małe „d”, jak i przez duże, nie raz pisałam w przeszłości…

Tylko.. ja coraz mocniej jestem przekonana, że Wolny jest (powinien być) kimś więcej niż BDSMowy Master.

Większa odpowiedzialność, większa klasa, większa…

Coraz bardziej mam wątpliwości jak powinno się oddzielać „ziarna od plew”.

Jeśli przebywam w miejscu, gdzie protokoły wymagają aby tytułować we właściwy sposób osoby dominujące – teoretycznie proste. Chcę być w takim miejscu, więc się godzę na warunki i regulamin, ale…

Na miano Dominującego wszelkiej maści trzeba ZASŁUŻYĆ! Zachowaniem, sposobem wypowiedzi, sposobem w jaki dana osoba zwraca się do osób ze statusem niewolnicy czy uległej.

Nikt, zupełnie nikt nie musi chylić głowy, przed osobami, którym się wydaje, że wystarczy nazewnictwo aby mogły realizować swoje chore fantazje, czy dowartościowywać się traktując z wyższością osoby, które nie przypisują sobie ról dominujących.

Osoby, które np. wcześniej podczas łowów na uległą, pokazywały swoją twarz kobietom, pokazywały oblicze „dupka”, który gdzieś coś usłyszał, przeczytał, liznął wiedzę na dany temat i  wyciągnął z tego tylko to, co mu pasowało, traktując różne uległe rozmówczynie jak osoby, które natychmiast muszą go słuchać i dziękować losowi za to, że chce z nimi rozmawiać, które powinny okazywać mu szacunek… za nic…

Ani uległa, ani niewolnica dokąd nie należą do określonej osoby, nie są gorsze (może to złe słowo, mam na myśli miejsce w hierarchii) od osób, które nazywają siebie Panami.

Grzeczność w rozmowie, jeśli nie są obrażane ani dyskryminowane- jak najbardziej obowiązuje. Obowiązuje wszędzie i wszystkich. Ale z jakiej racji mam zachowywać się jak ktoś gorszej kategorii, chylić głowę, przed kimś w kim widzę np. faceta, który potrzebuje się dowartościować za pomocą uległej ? Dlaczego miałabym mówić Master do takiego osobnika, czy jemu podobnych? 

Osobiście nie tylko na zawodowym gruncie przywołuję takich do porządku, grzecznie ale stanowczo.

Ech…

I wiem, że nie ma żaden Gospodarz możliwości weryfikacji, czy ktoś nadał sobie rolę, bo takim jest człowiekiem, czy nadał bo go w domu żona trzyma pod pantoflem a w necie może złowić naiwne dziewczę, które przez jakiś czas będzie patrzeć w niego jak w obrazek.

Za to w jednej z takich rozmów, miło zaskoczył mnie fakt, że Dominująca kobieta, potrafiła pokazać klasę i wytknąć (nie wytykając ;) ) błędy komuś kto na to zasłużył.

Wracając do pozycji Wolnego.

Jeszcze nie tak dawno jeśli myślałam o o goreańskim świecie, myślałam o sobie jak o Wolnej. Nawet przez moment nie przemknęło mi przez myśl, że kiedykolwiek spróbuję się identyfikować z niewolną...

Myślę, że skoro wiem jak dobrze może być przy boku Pana, to właśnie najbardziej „odpychała” mnie myśl o tym, że rola pociąga za sobą konsekwencje. W tym przypadku właśnie okazywanie szacunku wszystkim, którzy widzą się w roli Wolnych a ja wciąż uważam, że na specjalny szacunek, trzeba sobie zasłużyć – na ziemi tu i teraz, kiedy wychowywani jesteśmy w różnych warunkach. Kiedy wymaga się samodzielności, odpowiedzialności za własne słowa i czyny…

Uległość wobec świata… hmm… jaka przyjemność w posiadaniu niewolnej, która tylko grzecznie słucha każdego, kto przedstawia się za Wolnego ?

Przy boku własnego (tak. Celowe określenie) Wolnego, wobec osób, które On uważa za równe sobie.. tak. To nie jest trudne. Skoro wybrałam (wybiorę) właśnie  Jego, poproszę o opiekę, to będę ufać, słuchać, liczyć się ze zdaniem, słowem.. będę należeć, będę wizytówką i nawet jak miałabym wątpliwości, ufałabym Jego osądowi..

Ale.

Dokąd nie ma się nad głową Władzy, jest się „tylko” kobietą o określonych preferencjach..

Jest się równą wobec każdego..

Przestaje się taką być wobec Wybranego bo z chwilą pochylenia głowy, uznaje się zwierzchnictwo i władzę osoby Dominującej…

Wracając do miejsc rozmów, poznawania danego tematu..

Jak pogodzić chęć uczenia się, słuchania, poznawania z tym, że w takich miejscach przebywają osoby wypaczające pojęcia, pokazujące chory obraz zdrowej relacji…?



5 komentarzy:

  1. Myślę, że mamy wolny wybór gdzie bywamy, na jakie czaty wchodzimy, jeśli czuję się niewolną, uległą, wchodzę na czat klimatyczny to uznaję iż powinnam względem Wolnych zachować dystans i szczerze mówiąc tytularność jest mi miła. Lubimy swoje miejsce wiem gdzie ono jest 😊
    Jeśli nie czuję się komfortowo widzę że do jakiegoś miejsca nie pasuję to niekiedy z żalem ale opuszczam to miejsce. To tylko moje skromne zdanie, wiem, że jeszcze dużo nauki mnie czeka, jeszcze często nie wiem jak postępować, dlatego lubię czytać i zastanawiać się nad poruszanymi między innymi przez Ciebie tematami. Jesteś mądrą, dociekliwą kobietą i dlatego Twój blog jest dla mnie ważny i tematy które poruszasz dają mi dużo do myślenia.
    Dziękuję za to że piszesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie jest to mylenie grzeczności z uniżeniem? Miejsce, gdzie każdy może traktować uległe/niewolne jak podległe mu osoby? Dowartościowują własne ja tym, że mają pozorną władzę ?

      Staram się grzecznie zachowywać wobec innych bo sama chcę tak być traktowana. I oczywiście masz rację. Dlatego z żalem ale tylko już obserwuję czy nie będzie rozmowy, która pozwoli mi zrobić kolejny krok do przodu w poznawaniu tego nowego dla mnie świata.
      Dojrzałość i różne koleje losu, nie pozwalają tak ufnie i bezkrytycznie patrzeć na świat, jak robią to młode osoby. Dokąd nie zaufam - analizuję...

      Jestem w życiu codziennym zbyt silną i szanującą siebie kobietą, żeby pochylać głowę przed osobami o których mam ustalone, nie najlepsze zdanie. Przed resztą, grzecznościowe skinienie z szacunku do nich, a pochylenie tylko przed Wybranym i później jeśli będzie to konieczne, przed wskazanymi przez Wolnego osobami.

      Może to grzecznościowe skinienie przerodzić się w ukłon wobec Wolnych, którzy prowadzą swoje podopieczne w taki sposób, że przyjemnie jest patrzeć na spełnienie, radość z życia tych dziewczyn.

      I dziękuję za Twoje słowa awe_PrL :) To bardzo miłe :)

      Usuń
  2. Panem jestem tylko i wyłącznie wobec i dla osoby (osób), która dokonała takiego wyboru.
    Master to potocznie potocznie w środowisku osób dominujących pomiędzy nimi tak jak i osób uległych.
    Wiem, że są osoby o silnej potrzebie potrzebie psychicznej ugruntowania swej pozycji i w osobistym kontakcie proponuję im dwa rozwiązania:
    -angielską formę "Sir" -dla mnie zachowuje walory bez sugerowania więzi...
    -i najprostsze co może być "Per Ty", chyba że jest prośba i życzenie zwracania się w inny sposób.
    Su dla mnie jest tylko ta, która ofiarowała mi ten przywilej i oddaje się mej woli zwracająs się do mnie "Mój Panie..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten sposób wiesz, że dostajesz wyjątkowy dar od Su i Jesteś dla niej wyjątkowy.
      Coś skierowane tylko do i dla Pana do którego się należy.
      Dla mnie właśnie taki model jest tym najbardziej właściwym...

      Usuń
  3. Na klimatycznych forach czy czatach lubię swoje miejsce, określałam swoją pozycję jako uległa/niewolna tym samym uznając iż powinnam uszanować to że ktoś inny określił się jako Wolny/Pan/Wolna i jeśli tylko nie było innej propozycji i zastrzeżeń zwracałam się do tych osób Pan/Pani w formie grzecznościowej nie jako do swojego Pana lecz w formie ,,proszę Pana...,,jak do osób z którymi nie jestem na ,,Ty,,. Wiem że wiele osób na czatach nie wymaga tego i można zwracać się normalnie ale naprawdę ( może jestem dziwna 😊 ) sprawia mi tytułowanie przyjemność. Może i trafniejsza byłaby forma ,,sir,, lecz ja wolałam polską wersję ,,pan,,

    OdpowiedzUsuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….