Sprowokowane wpisem z FetLife

Granice ustalone przed przystąpieniem do relacji..

Patrzyłam dziś na komentarze pod jednym z wpisów na fet.

Zresztą takim, że z trudem powstrzymałam się od komentarza. W moich oczach wpis faceta, któremu się wydaje, że jest Masterem a jego zasady są po to, żeby mógł utrzymać posłuszeństwo uległej..

Te punkty zostawię w spokoju (choć może jedno zdanie. Nie każda uległa jest suką), ale jeden z komentarzy (tegoż mężczyzny właśnie), mówiący o tym, że granice powinny być ustalone przed przystąpieniem do relacji..

Ciut w tym jest, ale co wiemy przed tym czego oczekujemy, co dać możemy z siebie, zanim coś się zacznie akurat z tą osobą ?

To co nam się wydaje, że jest ok, że jest w porządku akurat pod ręką tego osobnika takie nie musi być.

Coś co kiedyś było proste, bo robione dla Prowadzącego, który nas znał, który z każdą chwilą stawał się ważniejszy. Ale był to proces a nie spisany punkt.

Zresztą jak w części dalszej się okazuje, pan jest wielkim znawcą charakterów innych Dominujących, wie wszystko najlepiej …ech….

Właśnie takiego nie chciałabym spotkać na swojej drodze.

Wg. tegoż każda prawie uległa nosi w sobie jakąś traumę i dlatego szuka klimatu, zupełnie z kosmosa wzięty pogląd. Różnica między klimatycznymi kobietami a waniliowymi jest taka, że uległa więcej mówi o sobie o przeszłości, żeby dać się poznać. Przecież, żeby móc czuć się bezpiecznie trzeba obrać się z ochronnych warstw, pokazać wnętrze… i szkoda, że zbyt dużo mężczyzn nazywających siebie masterami, nie docenia tego, że dostają w ręce skarb do delikatnego obrobienia, ukształtowania aby obie strony mogły się w takiej relacji realizować.

I tu znowu znajduję przewagę Wolnego, dla którego ta wiedza powinna być oczywistą. Jeśli poświęci czas na kształtowanie, pokieruje, pokaże, że dba, Jego własność odwdzięczy się w każdy możliwy sposób.

Kochana, zaopiekowana kobieta będąca poddaną (sama nie wiem jak nazywać uległe-które nie zawsze są sukami-czy niewolnice aby było jedne określenie bez rozdzielania na role), da z siebie maksimum tego co dać może.

Jeśli jest Dominujący, który stawia tylko na spotkania, jest np. sadystą i spełnia się w duecie z masochistką, a po sesji każde wraca do swoich rodzin i domów ? Jest to jasna sytuacja.

Jak również jasną jest kiedy ludzie w związkach, wiążą się w jakiś sposób klimatycznie i prowadzą podwójne życie. Z rodziną jedno i drugie z klimatycznym partnerem/partnerką.

Ale kiedy spotykają się wolni ludzie, kiedy może wszystko się wydarzyć ?  Czyżby część z nich, Panów, bała się kobiet i aby chronić siebie, wprowadzają zasady i ograniczenia mające się na starcie nijak do tego co może życie przynieść?

Punkty na początku ? A czy przypadkiem one nie świadczą o nieudolności  Dominującego, który nie umie poprowadzić, jeśli nie ma szablonów i musi poradzić sobie z problemami aby na końcu móc się cieszyć pełnym oddaniem ?

Próbując coś tworzyć na początku jasne są tylko role. Kto jaką w danym układzie pełni.

Jasne są upodobania, które i tak z czasem przy danej osobie mogą się zmienić.

Jasne jest, że jeśli dany mężczyzna ma w sobie to coś, co spowoduje, że właśnie ta kobieta przed nim pochyla głowę i ma to coś co powoduje, że z każdym kolejnym krokiem powoduje, że chce się słuchać coraz bardziej, chce się służyć (tu też są różne rodzaje), chce się należeć -  jasne jest, że jest właściwym Dominującym na właściwym miejscu.

Jasne jest, że taki mężczyzna będzie odpowiednim Panem, jeśli potrafi zadbać o potrzeby podopiecznej. Jeśli wie, kiedy może wymagać bezwzględnego posłuchu a kiedy ma mądrze kierować, żeby uzyskać zaplanowany efekt.

Siła ? Nie branie pod uwagę słów, odczuć uległej… uważam, że to rodzaj tchórzostwa, brak u dominującego równowagi emocjonalnej. Przecież takowy nie jest Bogiem. Musi się nauczyć drugiej osoby od podstaw. Słuchając, obserwując, rozmawiając, pytając..

Jak ja nie lubię „masterów”, którym się wydaje, że są najmądrzejsi na świecie i wystarczy się tak mianować, żeby kobieta musiała klękać przed nim… za nic….

Żal mi w tym wszystkim początkujących dziewczyn i kobiet, które poznając świat klimatyczny często wpadają w tego typu ręce… A brak doświadczenia wiąże się przecież z długą drogą poddawania się woli „mastera” nawet wbrew sobie, bo” kiedyś się wszystko zmieni i dojrzy pan jej potrzeby” .. a to nie następuje nigdy… I tak wycofać się bardzo trudno z takiej relacji… wychodzi się poturbowaną, tracącą wiarę w prawdziwych Dominujących…

Relacja to układ dwojga. I jeśli nie szuka się psychicznej masochistki, w każdej innej relacji trzeba dostosować nakazy i zakazy do sytuacji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….