Czekanie, czekanie, czekanie…. Nie lubię czekać.
Zmiana terminu, siła wyższa zadziałała i nie było wyjścia.
Nie jestem pewna czy potrzebny mi ten dodatkowy bałagan w głowie i kłęby myśli… radość, niepewność obawy o to co będzie.. jak.. czy..
A jak się spotkamy, czy będę czuła tak samo, czy On będzie chciał także...ech.. dawno nie miałam aż takiego mętliku w głowie.
Cieszę się i doczekać nie mogę tego spotkania.
Ciekawa jestem siebie w tej nowej odsłonie bo przecież dużo czasu trwała przerwa(nie liczę nieudanych prób, które kończyły się zanim miały szansę się rozwinąć ), zdobyte doświadczenia, które powodują przemyślenia i dużo, dużo zmian we mnie.
Ciekawość jak (i czy)teraz będzie, czy potrafię jeszcze pochylić głowę z tak wielką ufnością, czy odnajdę się na nowo w tym świecie w którym jest przecież moje miejsce..
Czas ruszyć, pozwolić aby czystą kartkę zapełniały literki tworzące słowa a potem zdania, piszące nowy rozdział w moim życiu…
Obawy ale chwilo trwaj…
W ostateczności zostanie przyjaźń i ten etap na którym jesteśmy a tego też oddać bez walki bym nie chciała jeśli tak potoczy się znajomość nasza..
Trzymam kciuki i jestem pewna że czekać jest warto 😃
OdpowiedzUsuń