Wizyta(cja) :)

 Jedna z codziennych telefonicznych  rozmów z Panem. 

Rozmowa na luzie, taka zwykła jak między dwojgiem zwykłych ludzi. Nagle minimalnie zmieniony ton i pada pytanie „jakie suka ma na dziś plany” odpowiadam. I zaraz buzia rozciąga się w uśmiechu bo słyszę „ będę dziś o 16”. Prędko w głowie plan co po kolei zrobić, żeby wyrobić się ze wszystkim na Jego przyjazd. Troszkę urwania głowy z rodzinnym problemem ale daję radę wszystko ogarnąć :).

Już z drogi oprócz zwykłej wymiany zdań, wiadomość. Suka ma być tylko w obroży. Pozycja dowolna..

Mam jeszcze troszkę czasu. Pozwalam sobie na założenie pończoch w kolorze czarnym, koronkową górę zdejmę jak usłyszę dźwięk oznajmiający, że Pan otwiera drzwi zewnętrzne. Zaraz pomyślę jaka pozycja będzie odpowiednia. 

Przerywa natarczywy dzwonek do drzwi. Biegnę ale w ostatniej chwili zwalniam i wyglądam przez wizjer. Kurczę. To nie Pan. Uchylam je, wystawiam głowę sama chowając się za otwartymi drzwiami. Kurier kogoś szukał :D 

Kolejna wiadomość od Pana, melduję o incydencie i proszę o pozwolenie przywitania w pokoju. Jest.

Teraz galopada myśli bo czasu już mało. Uklęknąć w charakterystycznej pozycji. Uklęknę. Ale może jednak stanę w pozycji odpowiedniej i wtedy będzie więcej Pana blisko. Tak. Tak zrobię. Teraz już tylko czekanie w pogotowiu bo jeśli dźwięk kodu wbitego na domofonie będzie już przed klatką a nie bramą to czasu będzie mało. 

Wchodzi :) Ja stoję na progu pokoju, tak że widzi sukę. Widzę jak lustruje mnie wzrokiem… nie ma śladu niezadowolenia.. już cała rozpływam się w sobie. 

Chwilę czasu i idzie w stronę swojego fotela a ja już gotowa żeby uklęknąć przy nogach a tu kubeł zimnej wody został wylany i słowa: "Suka stoi gotowa do przeglądu". 

Nie da się, żeby nie zauważyć emocji na mojej twarzy ale staję w pozycji która została nakazana. Ręce z tyłu.  Omiata mnie wzrokiem. 

Padają pytania, odpowiadam pamiętając, że rozmawiam z Panem.

Kolejne polecenie. 

Grzecznie zaczynam je wykonywać równocześnie mając za zadanie opowiadać w określonym temacie... Głos się łamie, co chwilę robię przerwę.  Rozglądam się za oparciem bo zbliżam się powoli ale w tym momencie pada kolejne polecenie. Mam podać klamerki. Podaję...

Pan wstaje, zbliża się, dotyka, ogląda, padają słowa. Jestem wszystkim czym Pan chcę żeby suka była. Żadnego buntu w głowie tylko potrzeba bycia dla Niego wszystkim tym czym sobie zażyczy.. 

Bawi się sutkiem, ściska, ciągnie, przygryza a Jego ciepła dłoń powoduje, że zamiast odruchu cofania chcę więcej….

Zaczyna się bawić, kontynuować wcześniejszą suczą zabawę….

… wypowiadam słowa potwierdzające że właśnie lecę… Pozwala mi przytrzymać rękę, wtulić się w Jego białą koszulę. Jest mi bosko…  Później dociera do mnie, że Pan zadbał tym razem najpierw o swoją własność…

Po chwili mówi, że idzie wziąć prysznic i suka z ręcznikiem ma podążyć za Nim. Czekam żeby Go wytrzeć …

Wycieram. Czekam aż wyjdzie. Kieruje się w stronę fotela i tym razem dostaję pozwolenie, żeby znaleźć się na poduszce między Jego nogami…

Po Pan wydaje kolejne polecenie i idziemy położyć się. Czas na rozmowy, przytulenie...

Pada kolejna komenda, wypinam pupę Pan staje przy łóżku… 

Czas powoli się kończy. Już musi wracać do siebie a drogi ma sporo. Ubiera się powoli ja leżąc czuję Go wciąż w sobie. Podnoszę się też… wciąż niedowierzam, że mam tak dużo. Taką mieszankę o której wcześniej tylko marzyłam. Kiedy słowa nie ranią a podniecają, kiedy każdym kawałkiem siebie czuję jak bardzo chcę oddać Mu siebie w sposób w jaki nikt wcześniej nie miał mnie, kiedy tak bardzo czuję się na właściwym miejscu….

Magia słów, magia głosu, magia charakteru… sama nie wiem co najbardziej mnie w Nim urzekło. Wiem, że przy Nim, kiedy jest obok mogę zrobić wiele nie zastanawiając się czy chcę tylko jak to zrobić..








3 komentarze:

  1. Pięknie 🧡 więcej nie napisze, bo tu nie trzeba komentarza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj....prawda....nie trzeba komentarza.... może tylko taki , że z każdego słowa wpisu tryska szczęście 🙂

    OdpowiedzUsuń

Minął już rok.....

 Od jakiegoś już czasu próbuję napisać ten post. I ciągle trafia do kosza, bo nie jest takim jakim chciałabym, żeby był….